książkowa lista

Niestety nie mam ostatnio zbytniej weny na szycie. Po pierwsze dlatego, że nie chce mi się wydawać kolejnej fortuny na nowe materiały, po drugie dlatego, że nie mogę zdecydować się, co właściwie zrobić; po trzecie dlatego, że czuję gdzieś pod skórą nadchodzący gwałtowny przypływ wiosennych inspiracji, na który zdecydowałam się wspaniałomyślnie poczekać.

A cóż można robić podczas takiego oczekiwania? Cóż, powiedzmy sobie szczerze, na pewno nie będę się uczyć :D Pierwsza sesja daleko za mną, druga na razie też w bezpiecznej odległości.

Zabawiam się w gruncie rzeczy dość dziewiętnastowiecznie: pisaniem i czytaniem tego, co już zostało napisane. W skrócie, zaprezentuję wam teraz niedługą listę moich książkowych pozycji numer jeden. Nie będzie tu żadnej klasyki, bo o tym chciałabym zrobić osobny post ;) Ale chyba żadna z niżej wymienionych (CÓŻ ZA NIESPODZIANKA) nie toczy się w czasach współczesnych. Do rankingu nie zaliczyłam też Harry'ego Pottera ani kilku innych oczywistych książek, które bezgranicznie uwielbiam, ale o których chyba nie muszę pisać specjalnych notek.


"Utracona sztuka dochowywania tajemnic", Eva Rice




Jest nie tylko moim numerem jeden, ale i NAJWIĘKSZĄ WPADKĄ WYDAWNICZĄ OSTATNIEJ DEKADY. Chodzi konkretnie o polską okładkę, która bardzo skutecznie odstrasza co inteligentniejszych czytelników i do dziś dziękuję Opatrzności, że jakimś cudem pokusiłam się o przeczytanie opisu z tyłu (jeśli chcecie zobaczyć tą szkaradę, klik)

Książka toczy się w latach 50-tych i, nie wiedzieć czemu, wyzwala we mnie wachlarz emocji. Jest po prostu bezgranicznie piękna - to chyba najlepsze słowo, żeby ją dobrze określić. 



"Dom w Riverton", Kate Morton




Oglądaliście Downton Abbey? Jeśli tak, na pewno spodoba wam się sama otoczka historii. Narratorką jest stareńka Grace, która wspomina początek XIX wieku i swoją karierę służącej w wielkim domostwie. Podobnie jak w Downton, jednym z głównych motywów są stosunki między rodziną a służbą, między samą służbą, a także tajemnica, którą stopniowo wraz z Grace odkrywamy, odkopując kolejne fragmenty historii sprzed lat. 

Książka równocześnie niesamowicie wciąga, a zarazem jest emocjonalnie dość ciężka. Może dlatego, choć kupiłam niedawno kolejną pozycję tej autorki, wciąż zwlekam z przeczytaniem pierwszej strony. Jest to ten rodzaj przyjemności z czytania, który obarczony jest bólem serca, ponieważ do tego stopnia utożsamiamy się z bohaterami.



"Saszeńka", Simon Sebag Montefiore




I znów powieść, której akcja obejmuje dość spory przedział czasowy. Tu również nie będzie lekko i przyjemnie, całość toczy się bowiem w pogrążonej w rewolucyjnym szale Rosji. To pierwsza powieść fabularna autora, który z wykształcenia jest świetnym historykiem - może dlatego udało mu się stworzyć niemal namacalne przedstawienie tamtejszej sytuacji. To tak, jakby sfabularyzować (nie wiem, czy istnieje takie słowo :D ) książkę historyczną o początkach komunistycznej Rosji. Razem z Saszeńką przeżywamy jej fascynację socjalizmem, rewolucję październikową, złote czasy Lenina i Stalina. 

Książka niestety jest na tyle prawdziwa, że dość brutalna. Szokujące są zwłaszcza sceny w więzieniach czy na przesłuchaniach. 



To trzy książki, które przychodzą mi do głowy na hasło "moje ulubione". Prawdopodobnie jest jeszcze mnóstwo innych, które bezczelnie pominęłam, a które czytałam jakiś czas temu i dlatego nie przypomniałam sobie o nich. 

Tymczasem cierpliwości, już niedługo wezmę się do pracy :) Czy raczej rozrywki, bo pracą to chyba nie jest ;)

Komentarze

  1. Polecam książkę "Poczwarka".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam, ale baardzo dawno temu w gimnazjum... Kto wie, może teraz odebrałabym ją zupełnie inaczej :) Chociaż już wtedy bardzo mi się podobała

      Usuń
  2. Ja z zasady nie lubię książek, które źle się kończą. Uwielbiam typowe Harlequinowskie romanse historyczne, ale te trochę ambitniejsze, dobrze napisane i przetłumaczone, z ciekawą akcją i postaciami :) Do tej pory znalazłam z 4 takie perełki. W tym jedną ostatnio ;) "Trudny wybór" Edith Layton ;)
    Z bardziej ambitnych "Smażone zielone pomidory - lata 30. XX wieku :) Za to całkowicie odradzam "Cukiernię pod amorem". O ile pierwsza część jest dobra, o tyle reszta(kolejne dwa tomy) psuje całą akcję .

    Potem głównie fantastyczne książki mogę polecać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm, mi w harlequinach przeszkadza to, że romans często toczy się za szybko i nie ma czasu na ekscytację, bo od razu wiadomo, kto będzie z kim ;) Ale skoro mówisz, że perełka, to może się skuszę. Ostatnio niestety tak się rozczarowałam regencyjnym romansem Mary Higgins, który po angielsku w wersji pdf dostałam jako nagrodę w konkursie - liczyłam na coś w stylu Jane A., a tu już praktycznie od pierwszego spotkania lecą tak oczywiste uwagi, że wcale nie mam ochoty dotrwać do zakończenia :/ Na "Pomidory" od dawna mam smaka :D A "Cukiernia pod Amorem" - dobrze, że mnie ostrzegłaś, bo bardzo podobają mi się okładki :) A ja, oprócz tego zrządzenia losu, które rzuciło w moje ręce "Utraconą sztukę(...)", zazwyczaj się tym sugeruję...

    No ale dobra, to leć z tymi fantastycznymi! Jakiś czas temu miałam straszną ochotę na jakieś dobre fantasy, teraz mi trochę przeszło, ale może akurat mnie zainteresujesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim wszystko, co napisała Andre Norton. To stanowczo moja ulubiona autorka ;) Ender i cień Endera. Moje ukochane opowieści z narnii :) Całe ziemiomorze. Świat dysku :) To tak na tą chwilę, co mi się przypomina ...
      Ach! zapomniałabym! "Amerykańscy bogowie" Neila Gaimana. Książka absolutnie genialna! Przez duże G;) "Koraliny" nie polecam, nie lubię książek które mnie niepokoją ... za to "Nigdziebądź" było całkiem całkiem :)
      A coś nieksiążkowego - stanowczo Doctor Who!

      Usuń
    2. No, i jeszcze Trylogia czarnego maga, ale polecić mogę tylko części 0 1 2 i 3, bo następnych nie czytałam ;) Trylogia "Sen" (o ile taką to miało nazwę? Nie pamiętam. Chodziło o dziewczynę o niezwyklych zdolnościach paranormalnych)
      A co do romansideł - czasami można dobrze akcję zbudować wokól całkiem oczywistego romansu - jak przysłowiowa czapla i zuraw, gdzie nie umieją się spotkać, a akcja jest tak prowadzona, że sie ich rozterki przeżywa emocjonalnie ;) Jest jeszcze jeden, świetny romans, ktory właśnie tak oczywisty nie jest, ale z innego powodu ;) Ale go będę musiała odkopać w źródłach, bo nie pamiętam tytułu ;)

      Usuń
    3. Dzięki za wszystkie podpowiedzi, mam listę na jakieś pół roku ;) Oczywiście już poinformowalam siostrę, która jest większa fanką fantasy, o jej najnowszych must-have'ach :D

      Usuń
  4. Dziś odkryłam Twojego bloga....jest cuudoowny!! dlaczego wczesniej go nie znalazlam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia! ;) Ale cieszę się, że tu trafiłaś :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty