suknia z późnych lat 1880. / late 1880s bustle dress

Historię mojej nienawiści do tej sukni (a właściwie jej braku) opisywałam w poprzednim poście. Teraz pora na aspekty techniczne. 

So I've already told you how much despair and hatred I've been through while sewing this thing. This time I'll talk technical stuff.

Z powstawaniem mojej nowej tiurniury było tak, że kompletnie nie mogłam się zdecydować, czego właściwie chcę (jak w życiu!). Pewna byłam tylko połączenia kolorów - kremowego i czerni - i tego, że suknia będzie z lat 1880., ale cała reszta pozostawała zagadką. Stanik symetryczny czy asymetryczny, długi czy do talii? Spódnica plisowana czy prosta? A przód? Zapięcie na guziki i klapy, czy otwarte? Fartuszek długi czy krótki? Moja wizja zmieniała się co pięć sekund, w zależności od tego, co akurat zobaczyłam na Pintereście. Do ostatniej chwili wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej.

I had no idea what I was doing. Even more so, I had no idea what I WANTED to do. I ruined my sketchbook with designs and sketches of the outfit and it never was the right thing. I just couldn't figure it out. My vision changed about every five seconds, depending on what I just saw on Pinterest. Actually, the whole dress was supposed to look differently.

Pomyślałam, że dodam trochę smaku spódnicy spodniej i wykonam ją z czarnych i białych pasów, zaprasowanych w plisy. Czy to był dobry pomysł? Nie. Jeśli na zrobienie całego stroju macie jakieś trzy dni, raczej nie polecam podobnych zabiegów. Pół dnia mordowałam się z wykrawaniem pasów, drugie pół z zaprasowywaniem. Użyłam domowej roboty krochmalu i całość zabezpieczyłam szpilkami aż do wyschnięcia. Wyszło fajnie, ale te kilka pasów tak mnie wymęczyło, że poprzestałam na samym przodzie (poza tym nie miałam pojęcia, jak z takich plisów, które po prasowaniu są prostokątem materiału, zrobić spódnicę). Później panel z plisami wszyłam w resztę spódnicy (panel zaczyna się mniej więcej na wysokości kolan). Oczywiście przy pierwszym ruchu na pikniku pożegnałam się z moją misterną robotą. Jestem raczej na nie, choć wygląda to rzeczywiście dość ładnie.

I thought it might be fun to have my skirt pleated and sew it using black and white straps. Was it fun? Not really. It bored me to death and I ended up having just the front section done. Also, I couldn't figure out how do I actually make a skirt out of it. I mean, I had a rectangular pannel of pleats, now what? I've eventually sewn the whole skirt and just attached the pleated pannel to the front. Unfortunately - as I may have predicted - the pleats didn't last very long, even though I starched them carefully and kept them pinned until the picnic.

Przejdźmy do stanika. Ok, to nie zabrzmiało zbyt dobrze.

Ogólnie rzecz biorąc, bazowałam na wykroju z 1888 roku z "The Cut of Women's Clothes" Nory Waugh. Akurat miałam ochotę na podobny rodzaj stanika (z marszczoną wstawką z przodu), więc ochoczo go przerysowałam. Zwyczajowo okazało się, że talia w wykroju u mnie znajduje się mniej więcej na wysokości biustu, więc było trochę poprawiania. Zmodyfikowałam też rękawy tak, żeby nie miały bufek. Miałam problem z zapięciem - nie chciałam guzików, a wiedziałam, że haftki będą wyglądać kiepsko - a że akurat nie miałam za wiele czasu, tak się jakoś złożyło, to stanęło na moim ultimate zapięciu, czyli szpilkach. To mój kolejny błąd, bo stanik układał się koszmarnie i cały się marszczył.

Let's move on to the bodice! I used Norah Waugh's 1888 dress pattern. I wanted a similar bodice, so it worked for me. As usual there were some adjustments around the waist, I also adjusted the sleeves to make them more fitting, less puffy. I had hard time figuring out the closure though and ended up using pins (well, ok, the truth is I actually ran out of time). That resulted in a wrinkling bodice that I was trying to avoid. Meh.

Spódnica wierzchnia to kompletna porażka, zwłaszcza fartuszek. Przód uszyłam dokładnie według wykroju i skończyłam z białym worem do kostek, zwisającym smętnie z przodu mojej sukni. Próbowałam go poratować własnoręcznym upinaniem, ale wyszło bardzo średnio. 2/10.

The overskirt is a complete disaster and I'm ok admitting this. I followed the directions that were included in the pattern an the apron ended up looking like a potato bag. I tried to save it somehow, but failed. Dunno what went wrong.

Z tyłem spódnicy jest nielepiej. Zamiast marszczenia zdecydowałam się na dziwaczne plisy, tak jak w wykroju. Niestety nie mam bladego pojęcia, w jaki sposób trzymały się one na tyłku. Ja moje wykrochmaliłam i usztywniłam tekturą (!!!11), a i tak po pierwszym "usiąściu" umarły. 

The back isn't very good either. I decided I'm actually going to follow the pattern and make those big pleats that are so common for late 1880s styles. But even though I starched them heavily and stuffed it with cardboard afterwards, they went flat the second I sat down and they stayed this way for the rest of the picnic. Did they use wire back then or what?

Postanowiłam jednak przestać martwić się tym, co się dzieje z moim strojem (a działo się dużo - martwe plisy, przekręcona spódnica spodnia, marszczący się stanik, szpilka, która utkwiła w jednym z rękawów, niosąc śmierć i zniszczenie każdemu kto zbliżył się do mojego łokcia) i po prostu dobrze się bawić.

In the end, there were so many things going wrong with my outfit I just decided to let it go and have fun. And it worked!




when you're trying to take a serious pic and there's always this one person that spoils everything and you go all dorky






the miserable back. keep scrolling please







when your sister can't get dem pictures right




whatever happened to the pleats at this points, it wasn't what I intended





Komentarze

  1. Kocham twój kapelusz! <3 Zresztą resztę stroju też :P
    A właśnie dzisiaj zastanawiałam się, jak miałaby wyglądać te plisy z tyłu i czy tak samo ładnie jak na rysunku, czy może jednak pokona je grawitacja. Polecasz ten wykrój, czy lepiej uciekać? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wykrój jest w porządku, chociaż nie wiem, o co chodzi z tą spódnicą wierzchnią :/ Ale cała reszta, czyli spodnia + stanik spoko :3

      Usuń
  2. Za to kapelusz - pierwsza klasa <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Proponuję post "10 powodów, dla których kocham paski", ewentualnie "Top sukien w paski, które by mnie zabiły pracą, ale i tak je uszyję" :D
    Tak naprawdę nie rozumiem czemu się czepiasz swojej sukni. Tzn. rozumiem aspekty szpilkowo-techniczne, ale wizualnie naprawdę wygląda świetnie! I to jak na suknię szytą może nie na ostatnią chwilę, ale ze sporą niechęcią. Ewentualnie myślałabym o podpięciu fartuszka w inny sposób, tak żeby było jedno upięcie w okolicach połowy fartuszka i drugie marszczenie na samym dole.
    Z drugiej strony wiesz,że złapałam kaca historycznego? Moja historia Pszczyny:
    wrzesień-październik: zdatowali Pszczynę! Pojadę! Pojadę! Mam już nawet inspirację
    grudzień: kupno materiału
    marzec: nie szyję, nie szyję, mam czas
    maj: nie jadę, mam licencjat, sesję, nie dam rady, wracam do domu
    kilka dni po pikniku: znalazłam suknię marzeń. Czemu nie wcześniej...?! :(

    Może za rok ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Chyba chodzi o to, że suknie przeważnie nie wychodzą mi tak, jak chcę :P Mam nadzieję, że po oddaniu pracy/obronie nie będziesz już miała żadnych wymówek :>

      Usuń
    2. Ale zawsze coś wychodzi nie tak jak chcemy, w każdym aspekcie życia, nie tylko szyciu. Zawsze są jakieś poślizgi, nieprzewidziane wypadki. A suknia nie życie - jak coś się spierdzieli można łatwo poprawić ;)
      Powiem tak - materiał już kupiony, wykrój bazowy-główny i jemu podobne już zebrane. Jedyne co mnie martwi to to,że w mojej głowie to suknia bardziej na leniwy, popołudniowy piknik w dobrym towarzystwie (niby sznur pereł i krój elegancki, ale jednak wielki kapelusz zamiast diademiku) niż na bal, a chciałabym ją bardzo na Cracovię Danzę :P

      Usuń
  4. Uwielbiam Twoje opisy szyciowych zmagań, dzieje się więcej niż w powieściach sensacyjnych :D A ten jest po prostu genialny! Jak zrobiłaś samą budkę? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Phahaha :D Budka powstawała o 23 w noc przed piknikiem i szczerze mówiąc, niewiele z tego pamiętam, ale w grę wchodziło dużo kleju z pistoletu i ścinków materiału :D

      Usuń
  5. No regrets, musiałam.
    Przyznam się szczerze, że gdyby nie wypunktowane wady, to nawet nie zwróciłabym na nie uwagi. Z pewnością nie zrobiłam tego na pikniku - no dobra, może poza mentalną notką że takie ułożenie tyłu po prostu się nie sprawdza, a przynajmniej nie bez jakiegoś dzikiego usztywnienia. A już na pewno nie na pikniku. Kapelusz jest boski i chętnie przeprowadzę mniej lub bardziej kontrolowaną tymczasową kradzież na jakieś zdjęcia :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, wolę je wszystkie wypisać, żeby ludzie nie musieli się zastanawiać "Yyy, to tak miało być, czy nie bardzo?" W ogóle, wlasnie przeczytałam "mentalną nóżką" zamiast "mentalną notką" xD

      Usuń
  6. Twoja suknia zwróciła moją uwagę przede wszystkim zestawieniem barw, które bardzo mi odpowiada. No i jestem fanką tego typu marszczonych staników.
    Szkoda, że nigdy nie poznamy historii powstania kapelusza, bo jest fenomenalny i świetnie komponuje się z resztą stroju (dobrze, że własnie zaopatrzyłam się w zapas kleju na gorąco :P).

    No i liczę na to, że uda nam się nawiązać dłuższą konwersację przy następnej okazji, w każdym razie miło było Cię poznać osobiście :).

    OdpowiedzUsuń
  7. na jednym z tych zdjęć wyglądasz jak Anne Hathaway

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty