wieczór w teatrze / theathre night
Scroll down for the English version, I'm just feeling poetic.
Była chłodna, marcowa noc. Śmietanka towarzyska od dawna wyczekiwała tego wydarzenia; cóż może być lepszą okazją do pokazania się publicznie w swych najnowszych, świeżo uszytych kreacjach? Gdzie zalśnić wspaniałą koafiurą czy pochwalić się drogą biżuterią? Naturalnie, że w teatrze!
Kilka odzianych w oszałamiające suknie dam opuściło z gracją zatrzymany przed wejściem do gmachu powóz, po czym dołączyło do kłębiącego się przy drzwiach tłumu. Kamerdynerzy usłużnie pokazywali kierunek, jaki należało obrać w celu przedostania się do wynajętych loży. Już w holu dało się przyuważyć twarze znaczących w świecie przedstawicieli sztuki i arystokracji, doszło jednak tylko do chłodnych, oficjalnych powitań; właściwa część rozmów miała odbyć się dopiero w antrakcie.
Nie można było, naturalnie, wystawić się na widok publiczny nie upewniwszy się uprzednio co do stanu fryzury; stąd też, jeszcze na długo przed spektaklem, w głębi lóż damy ostrożnie upinały poluzowane w czasie podróży dorożką loki.
W końcu wybił ostatni gong. Wyciągnięto wachlarze, binokle, po czym musnąwszy łaskawym spojrzeniem pojawiających się kolejno na scenie aktorów, skupiono się na widowni. Rozległy się pierwsze podekscytowane szepty.
- Czy to baron, tam u góry, w rogu?
- To chyba on, rzeczywiście!
- Ciekawe, dlaczego wybrał wyższe piętro.
- Sądzę, że chciał zapewnić sobie lepszy widok na wiadomą nam osobę...
I względną ciszę raz po raz przerywał dyskretny chichocik, ucinany karcącymi spojrzeniami matron-sąsiadek.
Nadszedł wreszcie czas pierwszej przerwy i tu dopiero rozpoczęło się prawdziwe szaleństwo. Tłum, wyległszy z sali, zaczął intensywnie mieszać się i przemieszczać. Bardziej spragnieni i ospali dżentelmeni udawali się po kieliszek szampana; damy natomiast nie mogły marnować w ten sposób czasu, było w końcu tyle kreacji do obmówienia!
Większość ulokowała się w pół-przeszklonym foyer, gdzie przy odpowiednim ustawieniu otrzymywało się wspaniały widok na reprezentacyjne schody, hol i teatralne korytarze. Serdeczne znajome nie szczędziły sobie pochwał, rywalki obrzucały się pogardliwymi spojrzeniami lub rzucały tu i ówdzie kąśliwe uwagi. Było również parę dam, których toalety trudno było przeoczyć; wzbudzały one powszechny podziw misternością ozdób i talentem krawcowej. Szybko jednak minął ten czas, stanowczo za szybko! Ledwo dumnym, powolnym krokiem opuściło się szkarłatną lożę, a już trzeba było do niej wracać.
Lecz i stroje aktorów stanowiły wdzięczny temat do rozmowy, trzeba więc się było im uważnie przyglądać. Co bardziej szokujące kreacje opisywano raz za razem, zaś te szczególnie dopracowane spotykały się z powszechnym uznaniem.
Przedstawienie dobiegło końca i widzowie łaskawie obdarowali aktorów burzą oklasków. Damy z lóż nawet wychyliły się lekko, aby uśmiechnąć się do artystów i osobiście im pogratulować; kilka pojedynczych kwiatów sfrunęło gdzieś z wyższych pięter.
Po spektaklu teatr wcale nie opustoszał; wręcz przeciwnie, jeszcze przez długi czas odbywały się procedery wcześniej przerwane bezczelnie dźwiękiem gongu, a więc niekończące się plotkowanie, odnawianie zakurzonych znajomości, czy zadzierzganie nowych, obiecujących więzi.
Wreszcie towarzystwo porozdzielało się na mniejsze grupki, z których część z rozmaitych powodów powróciła spokojnie do domu - czy to ze względu na znużenie, czy na konieczność pożegnania z członkiem rodziny, wyjeżdżającym nazajutrz. Pozostała część natomiast udała się na rozmaite kontynuacje tak miłego wieczoru, by w zacnym gronie dokończyć urwane w pół rozmowy.
No dobra, trochę nakłamałam. Ale tak mniej więcej było. Dziękuję obsłudze Teatru Słowackiego oraz kawiarni Jama Michalika za bezproblemową zgodę na robienie naszych szalonych zdjęć. Jeśli zastanawiacie się, co się stało z fotkami i dlaczego wszystkie mamy siwe włosy, podziękujcie autokorekcie bloggera za piękną obróbkę.
Na zdjęciach "schodowych" pojawiają się w kolejności: Fobmroweczka, Edzia, Maqda, Daisy, Loana, siostra Ms Nelly - Agata, kasi3nka, Koafiurzystka, Porcelana, Ms Nelly, ja.
So yesterday I went to the theathre! To my favorite Teatr Słowackiego in Cracow. I never cease to be amazed at how beautiful this place is, so last summer on our costuming bloggers meet-up I came up with the idea of going there together, wearing ball/opera gowns. And we made it! It was a wonderful feeling and you could really imagine what was it like to sit in those boxes (it sounds really funny in English, much more distinguished in Polish!), glancing discretely at some decent young men at the audience. We've had a great time and I'm grateful the Theathre let us take pictures wherever and however we wanted. That was a relief, since that's what we came for, after all!
Była chłodna, marcowa noc. Śmietanka towarzyska od dawna wyczekiwała tego wydarzenia; cóż może być lepszą okazją do pokazania się publicznie w swych najnowszych, świeżo uszytych kreacjach? Gdzie zalśnić wspaniałą koafiurą czy pochwalić się drogą biżuterią? Naturalnie, że w teatrze!
Kilka odzianych w oszałamiające suknie dam opuściło z gracją zatrzymany przed wejściem do gmachu powóz, po czym dołączyło do kłębiącego się przy drzwiach tłumu. Kamerdynerzy usłużnie pokazywali kierunek, jaki należało obrać w celu przedostania się do wynajętych loży. Już w holu dało się przyuważyć twarze znaczących w świecie przedstawicieli sztuki i arystokracji, doszło jednak tylko do chłodnych, oficjalnych powitań; właściwa część rozmów miała odbyć się dopiero w antrakcie.
Nie można było, naturalnie, wystawić się na widok publiczny nie upewniwszy się uprzednio co do stanu fryzury; stąd też, jeszcze na długo przed spektaklem, w głębi lóż damy ostrożnie upinały poluzowane w czasie podróży dorożką loki.
- Czy to baron, tam u góry, w rogu?
- To chyba on, rzeczywiście!
- Ciekawe, dlaczego wybrał wyższe piętro.
- Sądzę, że chciał zapewnić sobie lepszy widok na wiadomą nam osobę...
I względną ciszę raz po raz przerywał dyskretny chichocik, ucinany karcącymi spojrzeniami matron-sąsiadek.
Nadszedł wreszcie czas pierwszej przerwy i tu dopiero rozpoczęło się prawdziwe szaleństwo. Tłum, wyległszy z sali, zaczął intensywnie mieszać się i przemieszczać. Bardziej spragnieni i ospali dżentelmeni udawali się po kieliszek szampana; damy natomiast nie mogły marnować w ten sposób czasu, było w końcu tyle kreacji do obmówienia!
Większość ulokowała się w pół-przeszklonym foyer, gdzie przy odpowiednim ustawieniu otrzymywało się wspaniały widok na reprezentacyjne schody, hol i teatralne korytarze. Serdeczne znajome nie szczędziły sobie pochwał, rywalki obrzucały się pogardliwymi spojrzeniami lub rzucały tu i ówdzie kąśliwe uwagi. Było również parę dam, których toalety trudno było przeoczyć; wzbudzały one powszechny podziw misternością ozdób i talentem krawcowej. Szybko jednak minął ten czas, stanowczo za szybko! Ledwo dumnym, powolnym krokiem opuściło się szkarłatną lożę, a już trzeba było do niej wracać.
Lecz i stroje aktorów stanowiły wdzięczny temat do rozmowy, trzeba więc się było im uważnie przyglądać. Co bardziej szokujące kreacje opisywano raz za razem, zaś te szczególnie dopracowane spotykały się z powszechnym uznaniem.
Przedstawienie dobiegło końca i widzowie łaskawie obdarowali aktorów burzą oklasków. Damy z lóż nawet wychyliły się lekko, aby uśmiechnąć się do artystów i osobiście im pogratulować; kilka pojedynczych kwiatów sfrunęło gdzieś z wyższych pięter.
Po spektaklu teatr wcale nie opustoszał; wręcz przeciwnie, jeszcze przez długi czas odbywały się procedery wcześniej przerwane bezczelnie dźwiękiem gongu, a więc niekończące się plotkowanie, odnawianie zakurzonych znajomości, czy zadzierzganie nowych, obiecujących więzi.
Wreszcie towarzystwo porozdzielało się na mniejsze grupki, z których część z rozmaitych powodów powróciła spokojnie do domu - czy to ze względu na znużenie, czy na konieczność pożegnania z członkiem rodziny, wyjeżdżającym nazajutrz. Pozostała część natomiast udała się na rozmaite kontynuacje tak miłego wieczoru, by w zacnym gronie dokończyć urwane w pół rozmowy.
No dobra, trochę nakłamałam. Ale tak mniej więcej było. Dziękuję obsłudze Teatru Słowackiego oraz kawiarni Jama Michalika za bezproblemową zgodę na robienie naszych szalonych zdjęć. Jeśli zastanawiacie się, co się stało z fotkami i dlaczego wszystkie mamy siwe włosy, podziękujcie autokorekcie bloggera za piękną obróbkę.
Na zdjęciach "schodowych" pojawiają się w kolejności: Fobmroweczka, Edzia, Maqda, Daisy, Loana, siostra Ms Nelly - Agata, kasi3nka, Koafiurzystka, Porcelana, Ms Nelly, ja.
So yesterday I went to the theathre! To my favorite Teatr Słowackiego in Cracow. I never cease to be amazed at how beautiful this place is, so last summer on our costuming bloggers meet-up I came up with the idea of going there together, wearing ball/opera gowns. And we made it! It was a wonderful feeling and you could really imagine what was it like to sit in those boxes (it sounds really funny in English, much more distinguished in Polish!), glancing discretely at some decent young men at the audience. We've had a great time and I'm grateful the Theathre let us take pictures wherever and however we wanted. That was a relief, since that's what we came for, after all!
Jestem wielce rada mogąc przeczytać takie zacne wieści ze świata socjety. Azaliż :D spektakl, wnętrza i toalety prezentują się prześwietnie. Znać że socjeta zadowoloną jest. :) Czego mi pozostaje życzyć i na następne spotkania w jakże prześwietnym gronie.
OdpowiedzUsuńZnacznie bardziej rada byłabym ciesząc się Pani obecnością; śmiem wyrazić nadzieję, iż nastąpi to niebawem.
UsuńKreacje piękne, wyprawa udana, zabawa przednia, czego chcieć więcej :)
OdpowiedzUsuńA Kasia wygląda na zdjęciach jak Marynia Połaniecka, chociaż w rzeczywistości wcale tak nie wyglądała. Widać aparat chciał inaczej ;)
Haha, fakt, coś w tym jest! :) Poproś ją lepiej o streszczenie historii, która przytrafiła jej się później przez taki strój :D
UsuńSzkoda, że mnie z Wami nie było! Na następnym zlocie po prostu muszę się pojawić! :D
OdpowiedzUsuńMusisz, nie odpuścimy! ;) Szykuj suknię osiemnastowieczną na piknik w Pszczynie ;)
UsuńPo raz setny zadaje sobie pytanie dlaczego nie mieszkam w Krakowie?! >_<
OdpowiedzUsuńPiękne, klimatyczne zdjęcia, podróż w czasie jak się patrzy. :)
Ja też nie mieszkam w Krakowie :) Byłam najstarszą i najdalej mieszkającą uczestniczką zlotu - ale warto było przyjechać, poznałam super dziewczyny i świetnie się bawiłam! :)
UsuńLukrecjo, kiedyś będziesz w końcu musiała przenieść się w czasie razem z nami! ;)
UsuńTe dwa ostatnie zdjęcia są świetne! Mam nadzieję, że następny zlot odbędzie się szybko bo ten naprawdę się udał :)
OdpowiedzUsuńNa razie musimy zająć się organizacją "Książa", ale może po drodze zjawi się jakiś event, którego nie będzie można opuścić :)
UsuńDługo jeszcze będę wspominać ten wspaniały wieczór! I nie mogę się doczekać kolejnego zlotu - może wreszcie ogarnę jakąś nową sukienkę :P
OdpowiedzUsuńRegencja nie jest trudna, zabieraj się za swoją empirkę! :D
UsuńOch, ale pięknie wyglądacie! Mam swoje sukienkowe typ, ale nie będę się tutaj rozpisywać, bo wiem, że wszystkie włożyłyście w przygotowanie toalet mnóstwo czasu, energii i wolnego czasu. Super, super, super! :D
OdpowiedzUsuńEj, bo zżera mnie ciekawość, które najbardziej przypadły ci do gustu! :D Daj chociaż wskazówki!
UsuńO rany! Też tak chcę ^^ Czemu w Gdańsku nie ma takiego akuratnego teatru? ;)
OdpowiedzUsuńNie zaprzeczę, że Teatr Słowackiego jest jedyny w swoim rodzaju :D Ale w Gdańsku też macie całą masę rzeczy, o których my możemy tylko pomarzyć! ;)
UsuńOchy i achy szanowna panno wznosić mogę, ale się owstrzymam - wszak moje zdanie o swym talencie pisarskim znasz, a za największe pochlebstwo uznać możesz, że właśnie udaję się dorównać ci i własne zdanie w sprawie sztuki wyrazić ... ;)
OdpowiedzUsuńZdanie twe znam i cenię :D
UsuńDziewczyny, bosko wyglądacie! Cieszę się że Loana zdążyła skończyć te rękawy, bo trochę się martwiłam :D
OdpowiedzUsuńZdążyła, ale bez twojej pomocy byłoby ciężko! ;)
UsuńBez pomocy Paliny w ogóle bym nie zdążyła! Palina, jesteś cudowna!!! BARDZO CI DZIĘKUJĘ!!! :)
UsuńRękawy jednak pomogły i suknia nie wyglądała aż tak workowato :P
Czekałam na relację z niecierpliwością! :)
OdpowiedzUsuńFantastycznie wyglądałyście!!! :)
Dziękuję w imieniu wszystkich! :) Dziewczyny naprawdę się postarały i każda prezentowała się zjawiskowo!
UsuńWspaniałe zdjęcia, zdecydowanie miałam rację, nie mogąc się ich doczekać! Wasze suknie wspaniale współgrały z wnętrzem teatru. Myślę, że gdyby był on bardziej "czującym" bytem, byłby zachwycony, że w końcu zjawiły się w nim prawdziwe damy! :)
OdpowiedzUsuńNa pewno poczuł jakieś dziwne przebudzenie :D Nie wiadomo w końcu, kiedy ostatni raz w lożach zasiadały równie strojne damy...
UsuńWspaniałe kreacje! :) Co do zdjęć, to warto dodawać do notki te w formacie *png - one nie ulegają autokorekcie bloggerskiej ;)
OdpowiedzUsuńAgata
O, super! Wielkie dzięki za radę :)
UsuńThe night looks wonderful! I am jealous of all the beautiful dresses!
OdpowiedzUsuńThanks, Laura! All the ladies did fantastic job and could have been easily mistaken for the theathre's ghosts! :)
UsuńOstatnie zdjęcie<3 A w kwestii relacji to nie mogę znaleźć słów wystarczająco wyrażających mój zachwyt, ten post to czyste złoto.
OdpowiedzUsuńPS. Chyba nie dziękowałam za podesłanie zdjęć (poczta mi wczoraj nie chciała działać) - to dziękuję:D
Straszną miałam chętkę na jakąś kwiecistą notkę, już się wyżyłam i na razie starczy :D Nie ma sprawy :P Szkoda, że nie pogadałyśmy za wiele, ale mam nadzieję, że od tej pory regularnie będziesz się zjawiać na zlotach! ;)
UsuńLektura wspomnień tego ekstraordynaryjnego wieczoru sprawiła, iż w mem oku rozbłysła łza szczerego wzruszenia!
OdpowiedzUsuńWłasnie wczoraj byłam w teatrze Słowackiego, a zaraz potem w Jamie Michalikowej :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga!
Naprawdę? Ale fajnie! :D I dziękuję! :)
UsuńJak przekonałyście te zacne przybytki kultury, by pozwoliły na sesję? Też o tym marzę!
OdpowiedzUsuń