strój jeździecki z lat 1840. / 1840s riding habit

To chyba żaden sekret, że kocham nawiązania do męskiego ubioru w modzie damskiej. Może dlatego tak uwielbiam damskie stroje do konnej jazdy. Parę miesięcy temu pokazywałam wam mój strój osiemnastowieczny, ale to wciąż "nie było to". Moim prawdziwym marzeniem był riding habit z lat 1840. Wiedziałam też, że nie tylko mi się taki marzy - Porcelana od dawna wzdychała do portretów kobiet z podobnych sukniach razem ze mną. Postanowiłyśmy więc, że to może być fajna okazja do wspólnych zdjęć. Co prawda na fotki umawiałyśmy się już jakieś pół roku temu, ale - nieudolnie parafrazując angielskie przysłowie - wydarzyło się życie. 

Ponieważ listopad jest moim zdaniem jednym z najbardziej malowniczych miesięcy w roku, postarałam się, by udało nam się wszystko zorganizować jeszcze przed jego końcem. A organizacji było trochę, bo wymarzyłyśmy sobie sesję... na koniach! Same pewnie nie dałybyśmy rady, ale na szczęście bardzo pomogła nam Palina z Corsetry & Romance, która do zdjęć użyczyła nam własnego konia, załatwiła drugiego i przez całą sesję pilnowała, żeby nic nie stało się ani nam, ani zwierzętom. 

Po przybyciu do stadniny przebierałyśmy się z dobre pół godziny, by w końcu wyjść na zewnątrz i zostać całkowicie sponiewierane przez wiatr. Serio. Wiało tak, że głowa prawie odleciała mi z kapeluszem, klapy żakietu na zmianę mnie policzkowały, a spódnica niezbyt estetycznie kleiła się do nóg imitując spodnie-pumpy. Z jednej strony ubolewałam nad zrujnowanym strojem, który chwilę wcześniej pieczołowicie układałam, z drugiej - wiatr dodawał magii całej wykreowanej przez nas scenie. 

Gdy już wgramoliłam się na konia i przełożyłam nogę przez siodło, by udać, że umiem jeździć po damsku, gdy już złapałam równowagę i poczułam się w miarę pewnie na ogromnym Borysie, zaczęła się najlepsza część sesji. Dlaczego? Powiem szczerze, że nie liczyłam na zbyt wiele - ani ja, ani Porcelana nie jesteśmy specjalistkami w dziedzinie konnej jazdy, nasze przygody zakończyły się na etapie liceum. Wystarczy dodać do tego fakt, że obie usiadłyśmy w siodle w sposób nieprawidłowy, bo na boku (podczas gdy ani siodła, ani konie nie były przyzwyczajone do tego typu jazdy). Wniosek był prosty - jeśli się nie pozabijamy, to może uda się pstryknąć parę fotek w miejscu, w momencie tuż przed lotem z końskiego karku. Na tym przynajmniej kończyły się moje oczekiwania. Tymczasem nie tylko bez problemu trzymałyśmy się na siodłach, ale swobodnie jeździłyśmy tam i z powrotem po całej łące, ustawiając konie do aparatu, krążąc nimi w kółko i zawracając, żeby uzyskać najlepsze ujęcie. Tu słowa uznania należą się naszemu fotografowi, który błyskawicznie reagował na zachowania i ruchy koni i niestrudzenie ustawiał nas tak, by obiektywowi wyszło to na dobre. 

W chwilach, kiedy oddalałam się od aparatu i widziałam przed sobą tylko łąki, drzewa i sylwetki innych koni w oddali, kiedy wyprostowana jak struna w moim wiktoriańskim gorsecie prowadziłam Borysa pod wiatr, z obydwoma nogami po lewej stronie siodła naprawdę czułam się jak dziewiętnastowieczna dama w pewien wietrzny dzień 1847 roku. Mam nadzieję, że jakiś ułamek tego uczucia oddadzą zdjęcia!


Not long ago I had the pleasure to pose for a photoshoot together with Porcelana. We are both quite obsessed with 1840s riding habits, so decided to team up and do something cool together! We've been planning a photoshoot like that since forever and finally we managed to do it at the right time and at the right place.

I was really surprised with how well we handled the horses - neither me nor Porcelana are professionals and the last time any of us rode a horse was around middle class, so all I expected was some simple shots next to these beautiful creatures. Eventually, as it turned out, not only were we able to get on the horses, but also ride about freely in a side-saddle-sort-of-way (we kept both our legs on one side of the saddle for the pictures, but the saddles themselves were the ordinary ones). It was really windy and the horses didn't seem to like staying in one place for a long time, luckily our photographer was fast enough to snap some pictures before they decided to move.

I must say it was a very unique experience - the weather and the surroundings reminded me a lot of our Haworth visit, and sitting on the side of a horses back, casually riding around, felt a lot like I was indeed a Victorian lady on a ride with my aristocratic friend. Hopefully, you'll get this feeling from the pictures below! Enjoy!



The skirt turned out to be a little too short, and the ordinary saddle + the wind weren't helping either. 




 
 






 


Komentarze

  1. Najlepszy pomysł na sesję EVER. Miałyście przecudowne suknie, piękne konie i scenerię ponurą jak na wrzosowiskach (te czysto wiktoriańskie chmury!) Nie czytałam jeszcze nic Brontë, ale jestem w stu procentach pewna, że Jane Eyre byłaby po prostu zazdrosna <3 Zwłaszcza o twoje trzecie zdjęcie od końca! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha, tym razem to Ty jesteś pierwsza z postem! :D Mój już jest napisany i opublikuje się jutro xD

    Fajnie było tak sobie jeździć i w sumie... mam ochotę na więcej 3:) No i oczywiście cudnie wyszłaś na zdjęciach, jak zawsze z resztą <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisałabyś gdzie kupujesz (w zwyczajnej pasmanterii?!) i jakie dokładnie np. Do spódnicy ? Coraz bardziej sie tym interesuje i tez chciałabym cos uszyć :D tak "po domu" xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, chyba zgubiłaś kluczowe słowo i teraz nie do końca wiem, co miałaś na mysli! :D

      Usuń
    2. Materiały! :D nie zauważyłam tego :D a pytanie nadal aktualne bardzo ;)

      Usuń
    3. Materiały kupuję zazwyczaj w second handach (pościele, zasłony) albo w hurtowni materiałów. Czasem też w internetach, ale trzeba uważnie czytac opisy ;)

      Usuń
  4. Chciałabym napisać coś elokwentnego, ale nie przychodzi mi do głowy nic poza tym, że wyglądacie po prostu bosko - te zdjęcia są mistrzowskie, jak kadry z filmu kostiumowego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby to był film, to oglądałabym :( Dzięki! Szyj sobie jakiś habit i następnym razem jedziesz z nami :D

      Usuń
  5. Wspaniała sesja! Niesamowicie mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. REtgehjfbwuegwutrfgwut... kto wam pozwolił tak pięknie wyglądać?! Jak to tak?!
    Nie no... świetne zdjęcia, stroje, Wy, wszystko. Pozazdrościć tylko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak uważasz, chociaż mam wrażenie, że powinnam popracować nad mimiką w ekstremalnych sytuacjach :D (czyt. wiatr próbujący wysuszyć ci oczy na wióry)

      Usuń
  7. This is absolutely magical!! The photography, the riding habits, oh everything - AMAZING!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Przez cały post zastanawiałam się Jak, jak udało się wam jeździć w męskim siodle z nogą przełożoną na lewo. Już samo przełożenie nogi ze wszystkimi spódnicami wydaje się ryzykowne, a co dopiero jazda.
    Piękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. fantastycznie się prezentujecie dziewczyny! podobacie mi się na tych zdjęciach ;))
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie! Chmury są cudowne (Wy najbardziej, ale jest to tak oczywista oczywistość, że chyba nie muszę wspominać, co nie?) :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Fantastyczna sesja! Nigdy nie widziałam tak klimatycznej sesji zdjęciowej. Jestem pod ogromnym wrażeniem! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, dziękujemy! :) Cieszę się, że warto było marznąć :D

      Usuń
  12. OH...MY...GOSH!!!! This is insanely fabulous! I love the you made a riding habit and I LOVE that you actually wore it while riding a horse...or at least sitting upon one! Your habit is so fabulous as is China's...I am going to go and drool over your photo shoot again!
    Blessings!
    g

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty