piknik belle epoque w pszczynie / the belle epoque picnic in pszczyna
Naprawdę nie wrzucałam tu posta już trzy tygodnie? Ups.
Dzisiaj chciałam opisać niedawny piknik w Pszczynie, następnym razem skupimy się na stroju, który miałam na sobie.
Zacznijmy od tego jak w ciągu dwóch lat z czegoś takiego...
/ How is it that within two years...
Po uporaniu się z własną fryzurą, musiałam zabrać się za włosy Daisy. Nie było to łatwe, bo jak zapewne już wiecie, niedawno ścięła włosy, a wyczarowanie z jej krótkich kosmyków gibsonowej fryzury kosztowało mnie sporo czasu i nerwów.
Nie obyło się niestety bez przykrych niespodzianek. Mniej więcej w połowie pikniku rozpętała się burza i wszyscy w pośpiechu zebraliśmy się do jednej z pobliskich kawiarni...
/ Unfortunately in a middle of a picnic it started raining. We ran away to a cafe nearby...
Dzisiaj chciałam opisać niedawny piknik w Pszczynie, następnym razem skupimy się na stroju, który miałam na sobie.
Zacznijmy od tego jak w ciągu dwóch lat z czegoś takiego...
/ How is it that within two years...
... zrobiło się to?
/ ... we managed to get here?
Również się nad tym głowię.
30 maja odbył się trzeci piknik Krynoliny w Pszczynie. Rozpoczęłam go o 6 rano robieniem fryzury. Dla odmiany, ponieważ mój kapelusz wymagał większej objętości włosów, by w ogóle utrzymać się na głowie, użyłam wypełniacza ze skarpetek i waty (REKO BARDZO). Wypełniacz został roboczo ochrzczony przez Daisy jelitem i nazwa przyjęła się do tego stopnia, że czasem nieopatrznie używam jej w miejscach publicznych ("No, ja chyba założę na głowę to jelito").
I have honestly no idea.
The third Krynolina picnic took place on 30th of May in Pszczyna and it was a pure delight. At 6 am I was already working on my hair (which wasn't at all delightful) - I was planning a huge hat this time, so I had to build up some Gibson Girl volume. I used some support, and by support I mean stuffed socks tied together...
Mój kot również jest wielkim fanem jelita. |
Po uporaniu się z własną fryzurą, musiałam zabrać się za włosy Daisy. Nie było to łatwe, bo jak zapewne już wiecie, niedawno ścięła włosy, a wyczarowanie z jej krótkich kosmyków gibsonowej fryzury kosztowało mnie sporo czasu i nerwów.
To, co pierwsze mnie zaskoczyło po przybyciu na piknik, to fakt, że wszyscy - absolutnie wszyscy - mieli na sobie stroje idealnie wpasowujące się w epokę. Nie było sukni "VICTORIAN ROCOCO LOLITA" z eBaya, nie było pseudoedwardiańskich stylówek z H&M-u - wszyscy, co do jednego, uszanowali nasz dresscode i spędzili dużo czasu nie szczędząc wysiłków, aby skompletować odpowiedni strój i akcesoria (a nawet jeśli nie i ich stylizacja powstała na szybko, to naprawdę nie było tego widać).
Oprócz tego wiele osób przyniosło własne kosze, szklane butelki, puszki z ciasteczkami, co sprawiło, że momentalnie wytworzył się niezwykły klimat.
After I made it to the picnic, I was astonished by the number of participants and all the gorgeous outfits. Honestly, never in my life have I been in a place with so many people wearing clothes from a particular era and looking OH SO GORGEOUS! I spent half of the picnic just staring at them. Most of the people brought some Edwardian themed picnic stuff as well, which consisted of picnic baskets, vintage Coke bottles and old tins filled with cookies. I immediately felt as if I stepped back in time and I was really proud to be a part of something so wonderful.
fot. Paulina Kowalczyk |
fot. Paulina Kowalczyk |
fot. Paulina Kowalczyk |
fot. Paulina Kowalczyk |
fot. Paulina Kowalczyk |
fot. Paulina Kowalczyk |
Classic shoe-shot becoming a tradition! |
Nie obyło się niestety bez przykrych niespodzianek. Mniej więcej w połowie pikniku rozpętała się burza i wszyscy w pośpiechu zebraliśmy się do jednej z pobliskich kawiarni...
/ Unfortunately in a middle of a picnic it started raining. We ran away to a cafe nearby...
/ It's not going to rain! - It's not going to rain, is it? - Dammit. |
... by już po chwili wrócić na zroszoną deszczem trawę i kontynuować zabawę!
... but after a short time we were back having even more fun than before!
Niestety, o wyznaczonej przez nas na zakończenie pikniku porze deszcz znów pokrzyżował nam plany i wszyscy rozproszyliśmy się po parku, by zmoczeni, ale szczęśliwi wrócić do domu. Przyznam, że gdyby nie dwuipółgodzinne opóźnienie pociągu i wieczór spędzony na pszczyńskim peronie z rurkami z kremem jako jedynym pożywieniem, ten dzień byłby idealny.
By the time the picnic was supposed to end it started raining again, so we quickly packed and everybody left in a hurry, without even being able to say a proper goodbye. Due to some kind of an accident out train was delayed 2,5h, so I must say returning home was a nightmare to me and took me about 4,5h in total, which would otherwise have taken about 2. Still, apart from that, it was a lovely day.
Na zakończenie krótki film, który zmontowałam w ekspresowym tempie dzień po powrocie z pikniku. Nie byłabym sobą, gdyby nie był cały roztrzęsiony, ale naprawdę, przy walizce, plecaku, torbie z aparatem, kapeluszem o metrowym obwodzie, krokiecie i zestawie bouli noszenie ze sobą stabilizatora nie wchodziło w grę.
And here's a short film I managed to make. As always it's super-shaky. One day I'll manage to get it right and stable... One day...
Skoro wolałaś wziąć sekator zamiast stabilizatora to masz (nie, ciągle nie widziałam :P). Nadal jestem zazdrosa o to jak genialnie wyglądałaś w tej sukience. I muszę przyznać że powoli zaczynam wspominać naszą posiadówę z rurkami z rozrzewnieniem :,)
OdpowiedzUsuńTeraz, kiedy nie boli mnie już głowa i mam co pić, rzeczywiście nie wydaje się to takie straszne jak wtedy :D Ale na rurki z kremem nadal nie mogę patrzeć :P
UsuńJeju, cudowne zdjęcia. <3 Jestem pod wrażeniem waszego profesjonalizmu. :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia zdjęciami, ale kiedy ty się pojawisz na którymś z naszych wydarzeń? ;) Marylou jechała z Tykocina, więc nie ma że boli! :D
UsuńMyślę nad Złotym Popołudniem, może w tym roku się w końcu wybiorę. :D
UsuńO jednak miałaś jakieś wypełniacze do fryzury :D bo calkiem fajnie Ci wyszła. Jeśli chcesz to możesz zbierać włosy z szczotki i wtedy zrobić z nich bardziej historyczne jelita :P
OdpowiedzUsuńTak, to uczucie kiedy jesteś na jakimś evencie, przyjeżdżasz do domu i dowiadujesz się z kim rozmawiałeś (*_*)
Fajnie było Ciebie w końcu poznać, mam nadzieję, że jeszcze nie raz się spotkamy =)
Chyba nie mam cierpliwości do zbierania włosów -_- Haha, ja dopiero po powrocie do domu ogarnęłam połowę ludzi z pikniku. No cóż, trzeba sobie jakoś radzić, bo plakietki z imionami nie wchodzą w grę...
UsuńKomórkowy radar :D przyszłość facebooka
UsuńPiknik piknikiem, ale zdjęcie Twojego kota na sombrero z "jelitami" wymiata! :D
OdpowiedzUsuń:D od góry wygląda jak kurczak...
UsuńJejku , cudowny klimat ! Bardzo chciałam się tam pojawić , niestety do przejechania mam pół Polski i dochodzi jeszcze moja nieśmiałość :( Pozdrawiam gorąco , piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńO nie, nie ma się czego bać! :) Było dużo nowych osób i wszyscy się nimi zajęli. Więc trzeba się zmotywować i przyjechać! :)
Usuńjestem pod wrażeniem waszych kreacji, wszystko wygląda idealnie, wspaniale zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy! Było naprawdę bardzo klimatycznie :)
UsuńPiękne, klimatyczne zdjęcia, A jakby filmik zrobić czarno biały i przyspieszyć trochę, to można byłoby się nabrać, że to oryginalne nagranie z początku XX wieku. Nie sądziłam, że kiedykolwiek użyję słów dziecko i urocze w jednym zdaniu, ale dzieci wyglądały uroczo ;)
OdpowiedzUsuńHello Eleonora! You and the rest of your picnicking companions looked absolutely amazing - like you all stepped out of a period painting!! What a fun event & lovely pictures! You make just the most splendid garments and I am always so inspired by you!! I've nominated you for a Sisterhood of the World Bloggers Award! (Link here: http://youngsewphisticate.blogspot.com/2015/06/sisterhood-of-world-blogger-award.html) Have fun & keep inspiring us, Anneliese :)
OdpowiedzUsuńThank you so much Anneliese! That's such a lovely surprise :)
UsuńWoow, ale fajnie wyszło! Piękna suknia, zresztą wszystkie są śliczne! Podziwiam podziwiam <3
OdpowiedzUsuń