eleonora w łazienkach :) / eleonora in łazienki
Jednodniowy wypad do Warszawy praktycznie tylko po to, żeby zrobić zdjęcia? W porządku!
Obie te rzeczy mam już zaliczone. Ta spontaniczno-planowana wycieczka była dość starym pomysłem, podobnie jak edwardiańska suknia (już w okolicach balu belle epoque przebąkiwałam coś o stroju dziennym, chociaż wtedy w planach była po prostu spódnica do bluzki). Potrzebowałam jednak czasu, żeby uporać się z innymi projektami i belle epoque wciąż schodziło na dalszy plan.
Seriously, if I were a queen, my name would be Eleonora The Spontaneous. I just finished my early Edwardian summer dress and had a one day trip to Warsaw, where I took photos of it. I wanted to sew it for a long, long time (like, from March or something), but there where lots of projects to be done, and this one always ended up being post-poned.
W końcu pojawiła się możliwość wyjazdu do Warszawy. Dogadałam się z Daisy, ustaliłyśmy terminy, i teoretycznie zaczęłam szycie, kiedy tylko wróciłam do Krakowa. Teoretycznie, bo z moim zapałem na początku było słabo.
Mierzenie, rysowanie, krojenie było prawdziwą mordęgą. Zaczęłam się ekscytować dopiero, kiedy do sukni dodałam niektóre z zaplanowanych ozdób - falbanę u dołu spódnicy, koronkę wzdłuż sukni. Wtedy włączył mi się wewnętrzny silniczek i reszta poszła już gładko.
W ten oto sposób suknia powstawała około 2,5 dnia z przerwami na jedzenie, sen i wyprawy do pasmanterii (gdzie po pięciu odwiedzinach dziennie witają mnie podejrzliwe spojrzenia).
Suknię uszyłam z dwóch warstw. Spódnica powstała z tego wykroju, nieco zmodyfikowanego, żeby zgadzał się wzór na wierzchniej warstwie ;) Góra była po trosze eksperymentem, a trochę inspiracją wykrojem z realhistoricalpatterns.tumblr.com.
W końcu pojawiła się możliwość wyjazdu do Warszawy. Dogadałam się z Daisy, ustaliłyśmy terminy, i teoretycznie zaczęłam szycie, kiedy tylko wróciłam do Krakowa. Teoretycznie, bo z moim zapałem na początku było słabo.
Mierzenie, rysowanie, krojenie było prawdziwą mordęgą. Zaczęłam się ekscytować dopiero, kiedy do sukni dodałam niektóre z zaplanowanych ozdób - falbanę u dołu spódnicy, koronkę wzdłuż sukni. Wtedy włączył mi się wewnętrzny silniczek i reszta poszła już gładko.
W ten oto sposób suknia powstawała około 2,5 dnia z przerwami na jedzenie, sen i wyprawy do pasmanterii (gdzie po pięciu odwiedzinach dziennie witają mnie podejrzliwe spojrzenia).
Suknię uszyłam z dwóch warstw. Spódnica powstała z tego wykroju, nieco zmodyfikowanego, żeby zgadzał się wzór na wierzchniej warstwie ;) Góra była po trosze eksperymentem, a trochę inspiracją wykrojem z realhistoricalpatterns.tumblr.com.
The sewing part wasn't really hard, but adjusting the pattern and cutting the pieces - maan, that was painfully boring. I wasn't excitement until I added some decorations - that was the moment I got pretty ecstatic and decided to actually finish the dress. So, as you can guess, I'm pretty pleased with it now.
Warstwy, które ukrywam pod spodem to po kolei:
-chemise - koszula,
-pończochy z podwiązkami,
-gorset,
-corset cover, czyli koszulka ukrywająca gorset,
-bum pad, czyli poduszeczka na pośladki,
-halka.
Niedługo pokażę je zgodnie z tradycją w edwardiańskim ubieraniu się krok po kroku, tymczasem...
Warstwy, które ukrywam pod spodem to po kolei:
-chemise - koszula,
-pończochy z podwiązkami,
-gorset,
-corset cover, czyli koszulka ukrywająca gorset,
-bum pad, czyli poduszeczka na pośladki,
-halka.
Niedługo pokażę je zgodnie z tradycją w edwardiańskim ubieraniu się krok po kroku, tymczasem...
Layers:
-chemise
-stockings
-corset
-corset cover
-bum pad
-petticoat
-stockings
-corset
-corset cover
-bum pad
-petticoat
You'll see them very soon, I'll show them in the "Wearing step by step" post.
Na początku wzorowałam się na tea dresses, czyli sukniach noszonych na raczej domowe, niezobowiązujące przyjęcia i odwiedziny. Potem stwierdziłam, że w takim razie taka suknia niezbyt pasowałaby do łazienkowskiego parku, i zdecydowałam się na suknię letnią - a od tea dress do sukni letniej wbrew pozorom jest niedaleko. Celowałam w lata 1901-1903, ponieważ materiału było za mało na późniejsze szersze spódnice.
At first I was quite inspired by the turn of the century tea dresses, but I thought a dress worn at home and for smak parties wouldn't be suitable for an official walk, so I checked out some summer gowns from that period. I chose years 1901-1903, because of the narrower skirts, suitable for smaller amount of fabric.
Luźne inspiracje:
Luźne inspiracje:
Here are some inspirations:
Dobrze, może wreszcie pora na zdjęcia, które wykonałyśmy po półgodzinnym okupowaniu łazienki w Łazienkach :) Autorką jest oczywiście moja siostra.
Dobrze, może wreszcie pora na zdjęcia, które wykonałyśmy po półgodzinnym okupowaniu łazienki w Łazienkach :) Autorką jest oczywiście moja siostra.
Ok, so enough talking, here are the photos we took at the Łazienki park, Warsaw.
A jeśli ciekawi was retro część naszej wyprawy, przeczytajcie o niej na blogu Daisy ;)
W połowie wyciągania aparatu z futerału ;) / Before the camera even got out of the camera bag. |
Nieobcięte nitki... ups! :) Tę śliczną kameę zakupiłam w sklepie passionroom.pl, który poleciła mi Milianda - dzięki! / I got my cameo at passionroom.pl shop. |
Dwa pawie! / Two peacocks! |
W tym momencie zaczął mi spadać kapelusz :D / The moment my hat startem falling... |
Oczywiście, podobnie jak na krynolinowym zlocie, nie obyło się bez zdjęć z przypadkowymi przechodniami/obserwatorami...
As always, there were plenty of people wanting to take pictures with me...
Podsumowując: od początku wydawało mi się, że ten kostium i Łazienki Królewskie są w jakiś sposób powiązane. Że nie uszyję sukni nie myśląc o Łazienkach, i nie wybiorę się do Łazienek bez sukni. Cieszę się, że obie rzeczy się udały. Chociaż warszawska komunikacja trochę mnie zmęczyła, dzień spędzony w stolicy uważam za udany, podobnie jak wymagającą kilku poprawek suknię.
Hurra!
So... I made it! I kinda always thought that this dress and my Warsaw trip would go together perfectly.
Hooray!
(wiem, wiem, ale nie byłabym sobą, gdybym nie zepsuła całego dobrego wrażenia) |
A jeśli ciekawi was retro część naszej wyprawy, przeczytajcie o niej na blogu Daisy ;)
Eleonoro, KOCHAM! <3
OdpowiedzUsuńKocham suknię, kocham kapelusz, kocham pantofelki, kocham zdjęcie numer 14, no po prostu kocham Twoją sesję! :D
Ach, dziękuję! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tak ci się spodobała :) Muszę tylko następnym razem ponumerować zdjęcia :P
UsuńHaha, koniecznie, bo trochę się namęczyłam przy liczeniu :P
UsuńA powiedz, gdzie udało Ci się kupić buciki o takim ślicznym kształcie? Wyglądają jak ślubne :)
Odkryłam tuż obok siebie sklep z butami "dla starszych pań" :) Jest wspaniały - buty a la edwardiańskie, a la lata 20., 50.... Już nie mogę doczekać się butów jesiennych, a nuż trafię na coś wiktoriańskiego!
UsuńŚliczna, śliczna, śliczna! Aż się ślinię do tych wszystkich koronek :)
OdpowiedzUsuńKosztowały mnie jakiś milion złotych, więc dobrze, że ich ilość została zauważona :D Dziękuję!
Usuńjejku, przepięknie, jestem zachwycona ^^ sukienka jak zdjęcia są niesamowite, napatrzeć się nie mogę:D. A najbardziej podoba mi się ostatnie zdjęcie z sesji
OdpowiedzUsuńI teraz zastanawiam się, czy chodzi o to ze słońcem, czy o mój szaleńczy skok :D
Usuń:D chodziło mi o to ze słońcem, ale w sumie szaleńczy skok też mi sie podoba :P
UsuńWyszło przepięknie (pantofelki!) - mój wewnętrzny koronkowy potwór mruczy z zachwytu i zazdrości;). Zdjęcie "przed tym z pawiami" jest przepiękne.
OdpowiedzUsuńPS. Mam w mieście trzy pasmanterie do których biegam na zmianę (paranoja w czystej postaci:D)
Też obudziło się we mnie koronkowe szaleństwo ;) A pasmanterie odwiedzam różne w zależności od potrzeb, ale ta jedna akurat jest minutę drogi na rowerze :P
UsuńJa mam jedną dokładnie na przeciwko. Tam bywam najrzadziej, oczywiście:P
UsuńA niech mnie! Suknia jest przepiękna, aż wierzyć się nie chce, że powstała w tak krótkim czasie. Sesja urzekająca, Eleonoro prawdziwa modelka z Ciebie! W dodatku XIX-wieczna. :)
OdpowiedzUsuńTeż nie wierzę, bo nie tak dawno temu była w stanie totalnego rozkładu... Nadal zresztą jest :D Na niektórych zdjęciach wychodzą poszczególne mankamenty, ale mam nadzieję, że nikt ich nie zobaczy :P
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzepiękna suknia, a Ty jesteś największą jej ozdobą;) Ostatnio też w dwa dni uszyłem;) Dla chcącego, nic trudnego:) Szkoda, że ja nie mam w czym się sfotografować, ale chyba bardziej cieszy mnie widok kobiety w kreacjach spod mojej ręki;) Moda męska jest mało pasjonująca;)
OdpowiedzUsuńJestem świetnym szpiegiem i chyba domyślam się już, co i dla kogo zostało uszyte ;) A moda męska rzeczywiście jest kiepska, chociaż ostatnio stwierdziłam, że panowie na rysunkach z Gibson Girls są wcale niebrzydcy i dobrze ubrani :D Oczywiście nie ci panowie-karykatury :P
UsuńRacja;) Szpieg doskonały;)Hm to prawda, ale w XVIII wieku panowie również byli ładnie ubrani;P Tylko mam na myśli mniejszą swobodę w kreowaniu takiego stroju;)
UsuńTa suknia jest cudowna, a zdjęcie nr 14 idealne *.*
OdpowiedzUsuńAch, dziękuję bardzo! :)
UsuńPiękna. Siedzę, żrę pierniczki i zazdroszczę. W końcu zniszczę swojego lenia i uszyję coś przecudnej urody, na razie pierniczki uniemożliwiają mi wyjęcie maszyny. Smutne życie ;)
OdpowiedzUsuńWierz mi, sama długo się zbierałam do roboty, zamiast szyć zajadając najróżniejsze smakołyki... Ale zrobiłaś mi smaka na pierniczki!!!
UsuńAch, Eleonoro! Piękna suknia, pantofelki i zdjęcia *_* No i przez Ciebie znów zachciało mi się jechać do mojego ukochanego miasta, żeby pospacerować po ukochanym parku... Ale nie mogę, bo przecież byłam tam ostatnio :P No i miałam podobnie słoneczną pogodę.
OdpowiedzUsuńW ogóle, Nowa Pomarańczarnia bardzo kojarzy mi się z belle epoque. Tam w środku jest chyba jakaś ekskluzywna restauracja, czy coś podobnego - szkoda, że nie mogłaś tam wejść i zrobić zdjęć w środku przy tych ukwieconych stołach ;)
Ech, totalnie nie znam się na nazwach budynków w Łazienkach, ani na budynkach w ogóle... Cudem je odnalazłyśmy dzięki mapce w telefonie :P Nawet nie wiem, który z pałacyków to ten opisywany przez ciebie ostatnio w poście. Chyba muszę pojechać tam jeszcze raz jako normalny turysta :D
UsuńNa 7 zdjęciu jesteś tuż przy Białym Domku właśnie :)
UsuńSuknia piękna i podziwiam, że Ci się chciało do Warszawy jechać dla zrobienia zdjęć.
OdpowiedzUsuńAle ktoś mi obiecał fotkę obcasów i gdzie ona jest? ;)
Wiem... Niestety tam zdjęcia nie zrobiłyśmy, bo myślałam, że i tak napiszę o nich osobnego posta... Chyba po prostu skupię się na nich przy okazji pokazywania po kolei garderoby :)
UsuńMój bozicku, jakie cudowności!
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu regularnie odwiedzam ten blog i niezmiennie nie mogę wyjść z zachwytu przede wszystkim nad wiedzą jaką posiadasz. Sama interesuję się od lat secesją i w kwestii sztuki, architektury, meblarstwa i zdobnictwa przemysłowego mam pewną wiedzę, jednak coraz bardziej ciągnie mnie temat strojów i zastanawiam się nad próbą uszycia czegoś... Można wiedzieć skąd czerpiesz informacje? Wykroje faktycznie czasem można znaleźć w sieci, jednak tak bogata wiedza jak np. w poście o Gibson Girls wydaje się oparta na jakiejś poważniejszej literaturze... podzieliłabyś się tematem?
Hm... Niestety nie jestem specjalnie zorganizowana i nie mam listy książek ani blogów, które przeczytałam lub czytam... Ale nie da się ukryć, że większość tego, co wiem o strojach (chociaż nie jest tego wiele), znalazłam w internecie. Tak samo było z Gibson Girls, po prostu przeczytałam wszystko co było na ten temat w sieci i uzupełniłam opisem tego, jak ja intuicyjnie odbieram to zjawisko.
UsuńA co do secesji, to ja też oprócz ubrań uwielbiam cały nurt! Pokochałam go ostatnio jeszcze bardziej po wystawie w Muzeum Sztuki Stosowanej w Budapeszcie, ale mam nadzieję zrobić o niej osobny post ;)
Witaj!
OdpowiedzUsuńJuż na wstępie gratuluję pomysłu i wykonania - jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich sukien - są wykonywane na najwyższym poziomie, co od razu się rzuca w oczy. Maszyna do szycia i krawieckie eksperymenty są niestety wciąż w sferze moich marzeń - do tej pory jeśli coś przerabiałam, to tylko ręcznie, żeby dać upust mojej inwencji. Liczę jednak, że kiedyś uda mi się osiągnąć swój cel. Mam po mamie suknię ślubną nawiązującą krojem do epoki edwardiańskiej, co sprawiło (wraz z dawnymi stylizacjami Florence Welch z Florence + the Machine), że swego czasu zainteresowałam się modą z tamtych czasów. Cieszę się, że mogę na Twoim blogu znaleźć wzory lub linki do nich oraz informacje na temat ubioru z tego okresu. Być może kiedyś mi się przydadzą, jeśli będę chciała wykonać jakiś własny projekt (a swego czasu projektowałam sporo).
Pozdrawiam! :)
Hej! Dziękuję ci bardzo! Ja też do całkiem niedawna unikałam szycia i nadal mam z nim spory problem, ale próbuję jakoś sobie z tym radzić ;) Zazdroszczę takiego spadku po mamie! A jako szalona entuzjastka Florence mogę tylko pogratulować ci modowych inspiracji ;) Jeśli będziesz miała ochotę uszyć coś edwardiańskiego, to polecam ci właśnie stronę marquise.de, na której jest dużo wykrojów z tamtych lat i, co mi jest bardzo na rękę, podane są konkretne wymiary w cm, dzięki czemu można praktycznie od razu kroić :) Gdybyś zdecydowała się na własny projekt i potrzebowała rady czy pomocy, pisz!
UsuńSuknia jest cudowna!
OdpowiedzUsuńWyglądasz pięknie, szczególnie na przedostatnim zdjęciu :D
Podziwiam to jak szybko suknia została uszyta, nie poradziłabym sobie z takim zadaniem.
Ale pewnie zrobiłabyś to sto razy dokładniej ;) Szybko nie zawsze oznacza dobrze, po prostu zdążyłam na czas :)
UsuńCudowna suknia i cudowna sesja. Poczułam się tak jakbym przeniosła się w inne czasy :)
OdpowiedzUsuńJa też tak się czułam, zwłaszcza gdy na horyzoncie nie było żadnych turystów :)
UsuńBiorąc pod uwagę, że widziałam półprodukty/materiały/surowce, jestem na wielkim WOW ;D i nie mogę się napatrzeć na twoją spódnicę! Wygląda cudownie!
OdpowiedzUsuńHaha :D Do półproduktów doszła jeszcze jedna firana - spodobał mi się prawie-że-secesyjny wzór ;) A ja uwielbiam ten wykrój - dwa kawałki i kształt zbliżony do tych z siedmiu czy pięciu klinów ;)
Usuńtak, stanowczo spódnica mnie najbardziej ujeła ;d
UsuńOh my how beautiful your dress turned out! You did a wonderful job re-creating the dresses you chose for inspiration! Excellent work!!!
OdpowiedzUsuńGina
Thank you! I wasn't really recreating it, it just turned out like this - guess I had the picture in my mind all the time :)
UsuńWspaniałe zdjecia i przepiękny strój, wyglądasz jak prawdziwa edwardiańska dama! Ach, jaki mi się marzy żeby tak się kiedyś przejść po Łazienkach w takiej cudownej historycznej sukni i poczuć się jakbym cofnęła się w czasie (ale chyba musiałabym to zrobić o świcie, żeby uniknąć tłumów japońskich turystów ;)).
OdpowiedzUsuńTak, to było wspaniałe uczucie! Ale tylko w odludnych zakamarkach, bo turyści - o dziwo nie japońscy, ale Włosi i Niemcy - trochę psują klimat, strzelając w twoją stronę aparatami :/
Usuńwow majstersztyk! jestem pod wielkim wrażeniem:) fajnie byłoby się natknąć w Łazienkach na przechadzającą się tak ubraną postać
OdpowiedzUsuńDziękuję! Cóż, to chyba nie było trudne, bo chodziłyśmy w kółko :D
UsuńCudownie! Najbardziej podoba mi się zdjęcie piąte od końca. Jesteś na nim taka eteryczna i nie z tego świata :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo chyba zasługa tego romantycznego słońca, które udało nam się złapać... Dziękuję!
Usuńwyglądasz cudownie, aż dech zapiera :)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję! :)
UsuńChciałabym kiedyś dojść do takiej wprawy w szyciu, żeby "machnąć" takie cudo w 2 dni. Ogólnie coraz bardzie się przekonuję do strojów z tej epoki. Niedawno obejrzałam "Świat zabawy" i bardzo mi się tam podobały kostiumy.
OdpowiedzUsuńNo i sesja w Łazienkach. Trzeba się będzie przeprosić ze stolicą, bo warto je zwiedzić. :)
Eleonoro ta suknia to dzieło sztuki, ARCYDZIEŁO. Czegoś tak pięknego z belle epoque w wydaniu żadnej blogerki jeszcze nie widziałam. Wg mnie to najpiękniejsza z Twoich sukien i myślę, że tym swoim najnowszym dokonaniem wspięłaś się na wyżyny doskonałości (hehe, co za patos), więc o dościganiu zagranicznych rekonstruktorek nie ma co mówić - Twoja suknia nie potrzebuje punktów odniesienia, jest absolutnie przepiękna i fantastyczna. Tak finezyjnie pomyślana i wykonana, że brak mi całkiem słów.. oczywiście to dzięki koronkom i temu, jak je wykorzystałaś - całość jest naprawdę nieziemska. I znowu podziwiam Twój świetny gust i zmysł, pod tym względem w rekonstrukcjach sukien bez wątpienia mało kto się może z Tobą równać!;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje komentarze, to zawsze taki zastrzyk energii do pracy :) Pięknie dziękuję!
UsuńPrzepiękna suknia, przepiękne dodatki i przepiękne zdjęcia...
OdpowiedzUsuńNie mogę wyjść z podziwu, masz prawdziwy talent!
Dziękuję! Postaram się go rozwijać :)
Usuńniesomowita pasja tworzenia tego bloga- i Twoj strój oddaje świetnie tamte klimaty!
OdpowiedzUsuńpodziwiam!
obserwuje!:)
zapraszam do siebie:)
cosszykownego.blogspot.com
Dziękuję! Cieszę się, że blog się podoba :)
UsuńSuknia CUDO! Nie mogę się napatrzeć. :D
OdpowiedzUsuńSuknia jest cudowna! A sesja w pełni oddaje jej urok. Nie mogę wyjść z podziwu Twego talentu :)
OdpowiedzUsuńAleż mi miło, dziękuję! :)
UsuńI love that second last photo! :D You got me laughing out loud for real :P Anyway, it's a beautiful dress. I just wish I could understand the texts as well...
OdpowiedzUsuńHaha, well it's not very edwardian... You know I'm seriously considering translating my posts, but right now I guess I'm just too lazy for that :P You still may try to install some kind of a toolbar translator. Some of my readers tried it and it works out quite well ;)
Usuń*.* ta suknia, koronki, otoczenie, Ty... wszystko jest tak piękne, że nie wiem jak to opisać! Cudne:) uwielbiam końcówkę XIX wieku i początek XX-> ta sesja skradła mi serce! Marzy mi się taka sukienka..chyba muszę zacząć uczyć się szycia..;) jak na razie mogę sobie taką narysować... ale to nie to samo;) Podziwiam urodę, talent i pasję:) Obiecuję regularnie odwiedzać Twojego bloga:)) Pozdrawiam!:D
OdpowiedzUsuńPolecam, tydzień roboty i można przenieść się w czasie do ulubionej epoki ;)
Usuń