coś nowego, czyli... coś starego. chemise a la reine / something new, that is... something that's been here before.
Dawno, dawno temu uszyłam chemise a la reine i obiecałam wam, że kiedy zrobi się ciepło, udokumentuję ją jak należy. Nadszedł ten dzień!
Wiosenna aura sprzyja hasaniu po nadwiślańskich bulwarach (kto z Krakowa zgadnie, w którym miejscu robione były zdjęcia? :)). Zwłaszcza, kiedy robi się to w sztandarowej sukience spacerowej Marii Antoniny - chemise a la reine. Nadal nie doczekałam się jasnej halki i gdzieniegdzie wyziera granatowe paskudztwo, proszę nie zwracać na nie uwagi.
Kapelusz powstał spontanicznie z pudełka od pizzy w jakieś pół godziny, fichu - dziesięć minut przed wyjściem.
My chemise a la reine has been finished long ago, but it's high time I took proper pictures of it. My dark blue petticoat is still the only 18th century one I have, so unfortunately it can be seen somewhere in the photos. Just don't bother.
The hat was made spontaneously in about half and hour and I'm not sure I should tell you what it's made of. Ok, I will. It's a piece of pizza cardboard box.
Wiosenna aura sprzyja hasaniu po nadwiślańskich bulwarach (kto z Krakowa zgadnie, w którym miejscu robione były zdjęcia? :)). Zwłaszcza, kiedy robi się to w sztandarowej sukience spacerowej Marii Antoniny - chemise a la reine. Nadal nie doczekałam się jasnej halki i gdzieniegdzie wyziera granatowe paskudztwo, proszę nie zwracać na nie uwagi.
Kapelusz powstał spontanicznie z pudełka od pizzy w jakieś pół godziny, fichu - dziesięć minut przed wyjściem.
My chemise a la reine has been finished long ago, but it's high time I took proper pictures of it. My dark blue petticoat is still the only 18th century one I have, so unfortunately it can be seen somewhere in the photos. Just don't bother.
The hat was made spontaneously in about half and hour and I'm not sure I should tell you what it's made of. Ok, I will. It's a piece of pizza cardboard box.
Fajnie wyszedł Ci ten puf :)
OdpowiedzUsuńBędę musiała się zdyscyplinować i wykroić trochę czasu na szycie, bo plany są, a materiał na koszulę nawet nie wyprany (wstyd) :P
Skądś to znam :D
UsuńPięknie, ta muszka na policzku dodaje Ci uroku. U mnie, pod Poznaniem, dzisiaj zimno i chmurno, a tak bym chciała siedzieć nad wodą...ech.
OdpowiedzUsuńU nas dzisiaj też już nie tak pięknie - dlatego cieszę się, że zdążyłyśmy ;)
UsuńKapelusz jest genialny! Razem z Twoją fryzurą dają naprawdę świetny i bardzo historyczny efekt! :)
OdpowiedzUsuńNa początku doczekał się w domu określeń typu "talerz", "naleśnik", ale potem odpowiednio go zagięłam i przekonałam się do niego :)
UsuńDzisiaj przeglądając blogi zastanawiałam się czemu tak długo nie widziałam u Ciebie nowego posta, a tu kilka minut później! ,,Upiorne oddziaływanie na odległość"? Jestem spoza Krakowa, ale odwiedziłam to miasto w tamtym tygodniu i mnie zauroczyło, zdradzisz gdzie robiłaś zdjęcia? Może przy następnej wizycie... A poza tym wyglądasz bardzo osiemnastowiecznie! Jak z obrazu! :)
OdpowiedzUsuńHaha :D Na pewno poczułam telepatycznie twoje wątpliwości i stwierdziłam, że wstawię coś nowego :D Byłaś pewnie na wykładzie? Ja niestety nie dotarłam :/ A zdjęcia robiłam na zakolu Wisły przy hotelu Forum - prawie w centrum miasta :P Jest tam uroczy mostek, niestety to prawie centrum miasta, dlatego w tle/naokoło jest bardzo dużo nowoczesnych budynków, samochodów i rowerzystów. Trzeba było nieźle się gimnastykować ;)
UsuńHa! Na pewno, zaczynam się bać! Chyba kojarzę gdzie to jest bo trochę pozwiedzałam. Byłam i był świetny! Zawiedli mnie tylko uczestnicy: może dwanaście osób średnia wieku 60+, szkoda bo było bardzo ciekawie :D Za miesiąc następny, mam nadzieję, że sie pojawisz :D
UsuńMuszę powiedzieć że twój kapelusz to najbardziej imponująca rzecz jaką widziałam zrobioną z pudełka do pizzy (śliczny jest, chemise zresztą też).
OdpowiedzUsuńPS. A miałam pytać czy przefarbowałaś włosy:D
:D Nie, szczerze mówiąc, boję się farbowania, ale po tych zdjęciach rozważam rudą szamponetkę na wakacje ;)
UsuńRokoko rządzi :) Pudełko dostało życie po życiu i dobrze na tym wyszło :P
OdpowiedzUsuńJuż jak zamawialiśmy tą pizzę wiedziałam co się stanie z pudełkiem :D
UsuńKapelusz z pudełka po pizzy - cudo! :) Piękna sesja jak zawsze.
OdpowiedzUsuńPowinnam prowadzić program "Twój własny kostium z odpadków" -_- Dzięki! ;)
UsuńOoo, ujście Wilgi do Wisły:D Ostatnio robiliśmy tam zdjęcia lekko stylizowane na przełom wieków:D
OdpowiedzUsuńTak? Chcę je zobaczyć! :D Fajna miejscówka, tylko trzeba uważać, bo wszędzie czają się nowoczesne "smaczki" (np. podpici panowie pod mostem -_-)
UsuńWow, wyglądasz jak z obrazu! Ale kapelutek jest najlepszy, nie zgadłabym, że jest z pudełka po pizzy :D
OdpowiedzUsuńOh what fun! I have loved your dress but to see it again is way too much fun! Your hat is fabulous as well! The setting for you photo shoot is gorgeous! Thank you for photographing this lovely dress again!
OdpowiedzUsuńBlessings!
Gina
super!!! ale jesteś XVIII wieczna :) , cała pełnia damy z kręgu Marii Antoniny! śliczne plus ta muszka
OdpowiedzUsuńLudwik August
Cudownie! Epokowy makijaż, no i ta fryzura! ;) Choć na mój gust trochę zbyt rozwiany włos tam z tyłu :P
OdpowiedzUsuńJa już się nie mogę doczekać, kiedy skończę z maturą i będę miała znów czas szyć... :)
Kapelutki z pudelek po pizzy rządzą. Xd
OdpowiedzUsuńjesteś mega zdolna i kreatywna..;) Gratuluje pomysłów..;) A co powiesz na wspólną obserwację? Jak się zgadzasz, daj znać w komentarzu u mnie na blogu, żebym mogła się odwdzięczyć :*
OdpowiedzUsuńPiękna suknia, piękne zdjęcia, ale przede wszystkim piękna fryzura - szacun!
OdpowiedzUsuńA poza tym śliczne z Ciebie dziewczę :)
What a beautiful dress! The photos look so dreamy!
OdpowiedzUsuń