bardzo niedobre i zdrożne zdjęcia
Dzisiaj czas na kluczowy element garderoby edwardiańskiej damy, mianowicie... pantalony! Czyli, mówiąc fachowo, open french drawers.
Dlaczego open, to chyba każdy kiedyś słyszał i chichotał z tego pod nosem. Żeby oszczędzić wam domysłów, nie, nie noszę french drawers tak, jak czyniły to panie w 1900 latach.
Takie to to niby proste, a jednak... Za pierwszym razem nie wyszło. Użyłam wykroju z "Little Corset Book" i chyba potraktowałam go za bardzo "na oko". Poza tym, źle wszystko przeskalowałam (gdyby Amerykanie obok cali pisali przeliczenie na centymetry...) i pantalony, zamiast wyjść obszerne i szerokie, były tak wąskie, że z trudem się w nie wcisnęłam. Chciałam zacząć od początku, ale tu następna niespodzianka - nie zostało mi wystarczająco materiału. Wycięłam więc dwa kwadraty i rozszerzyłam o nie nogawki - dało radę, już jest w porządku.
Na koniec dodałam falbanki, przymierzyłam całość z gorsetem i uniwersalną koszulą (koszula edwardiańska zrobi się, jak dorwę jakieś prześcieradło), i zrobiłam zdjęcia, które dzisiaj wyszły wyjątkowo ŹLE. Krótko mówiąc, są koszmarne - kadry wyglądają, jakby fotki pociął trzylatek, miny, jakbym miała ochotę zabić fotografa (w sumie tak było), tapeta jakby przeżyła obie wojny światowe, światło... no, nie przychodzi mi do głowy żadna metafora. Obiecałam sobie, że latem zdjęcia będę robić na zewnątrz, ale 1. pada oraz 2. bądź co bądź, to jednak jest bielizna.
No właśnie! Jestem potwornie zdemoralizowana i gdyby edwardiańskie kobiety zobaczyły ten post, prawdopodobnie by pomdlały. Nie, żebym była tak naprawdę szczelnie ubrana od stóp do głów... Bielizna to bielizna.
W każdym razie, w wakacje robimy remont, dostanę własny pokój i OBIECUJĘ, że zdjęcia będą lepsze. I na lepszym tle.
Dlaczego open, to chyba każdy kiedyś słyszał i chichotał z tego pod nosem. Żeby oszczędzić wam domysłów, nie, nie noszę french drawers tak, jak czyniły to panie w 1900 latach.
Takie to to niby proste, a jednak... Za pierwszym razem nie wyszło. Użyłam wykroju z "Little Corset Book" i chyba potraktowałam go za bardzo "na oko". Poza tym, źle wszystko przeskalowałam (gdyby Amerykanie obok cali pisali przeliczenie na centymetry...) i pantalony, zamiast wyjść obszerne i szerokie, były tak wąskie, że z trudem się w nie wcisnęłam. Chciałam zacząć od początku, ale tu następna niespodzianka - nie zostało mi wystarczająco materiału. Wycięłam więc dwa kwadraty i rozszerzyłam o nie nogawki - dało radę, już jest w porządku.
Na koniec dodałam falbanki, przymierzyłam całość z gorsetem i uniwersalną koszulą (koszula edwardiańska zrobi się, jak dorwę jakieś prześcieradło), i zrobiłam zdjęcia, które dzisiaj wyszły wyjątkowo ŹLE. Krótko mówiąc, są koszmarne - kadry wyglądają, jakby fotki pociął trzylatek, miny, jakbym miała ochotę zabić fotografa (w sumie tak było), tapeta jakby przeżyła obie wojny światowe, światło... no, nie przychodzi mi do głowy żadna metafora. Obiecałam sobie, że latem zdjęcia będę robić na zewnątrz, ale 1. pada oraz 2. bądź co bądź, to jednak jest bielizna.
No właśnie! Jestem potwornie zdemoralizowana i gdyby edwardiańskie kobiety zobaczyły ten post, prawdopodobnie by pomdlały. Nie, żebym była tak naprawdę szczelnie ubrana od stóp do głów... Bielizna to bielizna.
To był chyba ten moment, kiedy zaczęłam się wściekać, że zdjęcia nie wychodzą. |
Wczułam się! hihi |
W każdym razie, w wakacje robimy remont, dostanę własny pokój i OBIECUJĘ, że zdjęcia będą lepsze. I na lepszym tle.
Eleonoro, musisz stanowczo popracować nad stanem swojej moralności! :D A tak poza tym to Twoje pantalony są cudowne, ale gorset... poezja! Ach, i wiem, że może dziwnie to zabrzmi, ale... masz bardzo piękne stopy! :)
OdpowiedzUsuńHahaha, czegoś takiego w życiu nie słyszałam, bo swoich stóp akurat nie cierpię :D
UsuńCo Ty mówisz! Są genialne (potraktuj mnie jako znawcę :D) :D
UsuńHahaha, "genialne" stopy :O Nie widziałaś ich na żywo, i bez czarnych rajstop :P
UsuńAle znawca, Eleonoro, pozna się nawet pod warstwą czarnych rajstop :D
UsuńHahaha, no dobrze, niech ci będzie, znawco ;D ale ja podtrzymuję, że to kwestia zdjęcia - ogólnie wyszły mi małe nogi, za co fotografującej się oberwało :D
UsuńNic, tylko sesja później w pełnej bieliźnie ;p
OdpowiedzUsuńBędzie, tylko muszę zdobyć jakiś kilometrowy materiał na halkę :P
UsuńHmm, bawełna z poszewek i firanki?;D
UsuńNa razie chyba użyję takiej narzuty, którą miałam wykorzystać na suknię :/ No trudno, potem będę myśleć, co będzie na wierzch :D
UsuńHmm, na wierzch zasłony i firanka ;p
UsuńTo wiem, firanka z second-handu już czeka na skrojenie :p
UsuńPantalony cudne !!!
OdpowiedzUsuńA co do cali i przeliczania, to w Ikei kupisz miarkę krawiecką, która z jednej strony jest w centymetrach a z drugiej w calach :)
Dobrze wiedzieć, na to nei wpadłam ;D
UsuńNo w sumie faktycznie, nawet się taką posługiwałam :D Ale podejrzewam, że i tak by mi się coś pomieszało :p
UsuńAlbo pomnóż sobie przez około 2,5:D Jeszcze raz muszę to powiedzieć, jesteś stworzona do tej epoki;D A w bieliźnie... faktycznie dziwnie wychodzić na zewnątrz i dać się fotografować:D
UsuńWłaściwie, to ta bielizna jest bardzo umowna... W końcu w lecie nie mam na sobie nawet w połowie tyle materiału :) No ale cóż, to taka "wirtualna golizna" :D
UsuńPantalony są urocze i w ogóle cała bielizna prezentuje się bardzo fajnie :) Może kiedyś, gdy już będziesz miała cały kostium, nakręcisz filmik ubierany (oo, to już perwersja :D :D :D)? Lubię oglądać takie na yt, bardzo dobrze widać w nich poszczególne warstwy :)
OdpowiedzUsuńMyślałam o filmikach :) W wakacje może coś popróbuję ;) Na razie Fobmroweczka zasugerowała mi pewien pomysł filmikowo-parodystyczny, ale czekam na pełen edwardiański strój :D
UsuńFiu fiu jakie pantalony. :D Naprawdę świetnie się w nich i w tym gorseciku prezentujesz. :)
OdpowiedzUsuńHaha, sama nie wiem, czy to dobry znak :D
UsuńPrzyznam, że podziwiam bardzo jak pieczołowicie kompletujesz całą edwardiańską (i nie tylko) garderobę;) Po Twoim poście wchłonął mnie ebay i wyszukiwanie ciekawych łupów - znalazłam nawet oryginalną krynolinę z lat 80-tych: http://www.ebay.com/itm/Victorian-Antique-Crinoline-Wire-Hoop-Cage-Bell-Shape-Petticoat-Under-Skirt-/370837390036?pt=Vintage_Women_s_Clothing&hash=item5657a182d4 Jestem ciekawa, jaką sobie sprawisz, choć przypuszczam, że rekonstrukcję z wcześniejszych lat:)
OdpowiedzUsuńO rany, ale rarytas :D Zazdroszczę nabywcy, bo widzę że już sprzedana... Podobne cacka znajdują się na stronie www.corsetsandcrinolines.com, zawsze się nimi zachwycam :) Mnie oczywiście stać tylko na rekonstrukcję, a raczej już współczesną krynolinę, kształtem i fasonem przypominającą te z lat 1850-1860 ;)
UsuńAch! Takem zeszokowana, że aż nie wiem co napisać... :O
OdpowiedzUsuń;)
Aż tak cię zgorszyłam? :D
UsuńAż tak cię zgorszyłam? :D
Usuńżart oczywiście ;)
UsuńFajnie wygląda taki zestaw "staroświeckiej" bielizny. Chyba najtrudniejszy w wykonaniu jest gorset. Korci mnie żeby taki mieć, ale przy próbie uszycia pewnie straciłabym cierpliwość.
Ja straciłam :P Poważnie rozważam odłożenie pieniędzy na gorseciarkę, która zrobi to dobrze...
Usuńdla mnie niesamowicie wspaniałe
OdpowiedzUsuńfantastyczne te pantalony! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
Usuńsam walczę z kostiumem XVIII wiecznym dla siebie, ale chyba nigdy nie osiągnę takiego poziomu rekonstrukcji, jaki Wy , wszystkie forumowiczki historycznych strojów osiągacie :(
OdpowiedzUsuńEe tam, potrzeba do tego mniej wprawy, niż się wydaje, a więcej kombinowania - w każdym razie w moim przypadku :D Poza tym męski kostium jest dla mnie o wiele bardziej skomplikowany, trzeba dopasować spodnie i tak dalej, a w damskiej garderobie - kilka metrów materiału na spódnicę i już ;)
Usuńwszystko rekompensuje sie przy gorsecie i naszych żakiecikach - jak przejrzałam wykroje z janet arnold, miałam ochotę się popłakać ;p 12 zaszewek ...
Usuńale ja mam wielką pasję, a umiejętności krawieckich bardzo mało :( ale nie poddaję się
OdpowiedzUsuńNo wlasnie, przynajmniej próbujesz - to juz krok do przodu :) Początki zawsze są pod górkę :/
Usuń