mój pierwszy prawdziwy gorset - corsetry & romance / my first real corset
Długo zmagałam się z chęcią posiadania gorsetu. Ale takiego gorsetu-gorsetu, z prawdziwego zdarzenia. O historycznym kroju, dobrej jakości, nie marszczącego się i ściskającego tak, jak ściskać powinien, zarazem mając na uwadze moją niehistoryczną sylwetkę i nieprzystosowanie do tight-lacingu. Wiecie pewnie nie od dziś, że takie cudo w moim wykonaniu jest raczej nieprawdopodobne.
Swego czasu trafiłam na fanpage Corsetry & Romance i... wsiąkłam! Dzieła polskich gorseciarek zawsze za bardzo wiały dla mnie gotykiem i steampunkiem. Tutaj znalazłam ten cudowny romantyzm, który widać już w nazwie, a który dla mnie jest czymś pomiędzy dzisiejszym romantyzmem a sposobem, w jaki postrzegali go dziewiętnastowieczni artyści (o tym napiszę obszerniej kiedy indziej, bo to długa egzystencjalna opowieść).
No tak... ale na to potrzeba pieniędzy. Dlatego też proces podejmowania decyzji mniej więcej pokrywał się z procesem gromadzenia gotówki, której, nawiasem mówiąc, nie potrzeba astronomicznych ilości.
Czas mijał, z lata zrobiła się jesień... A jesień oznacza dla mnie powrót do surowej epoki wiktoriańskiej, zwłaszcza jej początków, czyli lat 1840. Jak tu jednak szyć, skoro gorsetu jak nie było, tak nie ma?
Postanowiłam po raz kolejny już napisać do Paliny. Bardzo spodobał jej się pomysł szycia gorsetu historycznego, zaczęłyśmy omawiać projekt, wybierać wykrój, kolor i ogólny wygląd. Stanęło na modelu z ok. 1844 roku. Gorsety z tego okresu często nie miały jeszcze busków, jednak perspektywa kilometrowego sznurka i wciskania się w tak długą tubę za każdym razem skutecznie przekonała mnie, że busk nie zrobi mi krzywdy, a przeciwnie, sprawi, że gorset posłuży także do strojów z późniejszych dekad. Zresztą, ostatnio znalazłam przykład buskowego gorsetu z 1837 roku, więc chyba nie ma czym się przejmować.
Kolor? Często w Google natykałam się na ten gorset i spodobało mi się to połączenie kolorów. A że Palina miała ochotę poszaleć z haftami, mój świeży nabytek doczekał się, oprócz perfekcyjnego wykonania, cudnych ornamentów.
I've always longed for a corset. A real one, that would squeeze me properly and give me a 19th century lady's shape and feel. Well, who wouldn't want that?
Fortunately, not so long ago I stumbled upon Palina's site. She's a corsetmaker from my home town. What's unusual about her work is that she adds this romantic touch to all of her corsets. I thought she'd be a perfect choice.
The corset is based on an 1844 pattern. I was always keen on this corset, so I decided it to be blue. Palina also felt like playing with embroidery a bit - thanks to that, the corset looks even more gorgeous than I expected.
Jak gorset wypada w praktyce? Zmniejsza obwód talii o 4-6 cm, czyli prawidłowo, nie uwiera, nie ściska żeber. Kiedy przymierzałam gotowy wyrób, Palina zapytała mnie, czy zamierzam go zdjąć, czy wracać już w nim. Zaśmiałam się, bo byłam pewna, że podróż w takim orężu doprowadziłaby mnie do rychłej zguby. Teraz już nie jestem tego taka pewna. Gorset jest na tyle wygodny, że wcale nie mam ochoty się go pozbywać.
A o jego urodzie chyba nie muszę wiele pisać, macie w końcu zdjęcia. Ja zachwycałam się nim cały wczorajszy dzień i noc, został już dokładnie przymierzony i zbadany przez wszystkich domowników (tylko kot nie ma do niego dostępu, chociaż na zbliżeniach powyżej możecie dostrzec jego wszędobylskie włosiska). Jestem bardzo zadowolona z zakupu, który nie tylko podniósł poziom mojego kostiumingu o jakieś 10000 pkt (+100 do charyzmy), ale i zaspokoił mój wygórowany zmysł estetyczny.
The corset manages to reduce my waist from ~25 inches to ~23,5 and it's surprisingly comfy. Yay!
Hurra dla wiktoriańskich gorsetów! Hurra dla Corsetry & Romance!
Swego czasu trafiłam na fanpage Corsetry & Romance i... wsiąkłam! Dzieła polskich gorseciarek zawsze za bardzo wiały dla mnie gotykiem i steampunkiem. Tutaj znalazłam ten cudowny romantyzm, który widać już w nazwie, a który dla mnie jest czymś pomiędzy dzisiejszym romantyzmem a sposobem, w jaki postrzegali go dziewiętnastowieczni artyści (o tym napiszę obszerniej kiedy indziej, bo to długa egzystencjalna opowieść).
No tak... ale na to potrzeba pieniędzy. Dlatego też proces podejmowania decyzji mniej więcej pokrywał się z procesem gromadzenia gotówki, której, nawiasem mówiąc, nie potrzeba astronomicznych ilości.
Czas mijał, z lata zrobiła się jesień... A jesień oznacza dla mnie powrót do surowej epoki wiktoriańskiej, zwłaszcza jej początków, czyli lat 1840. Jak tu jednak szyć, skoro gorsetu jak nie było, tak nie ma?
Postanowiłam po raz kolejny już napisać do Paliny. Bardzo spodobał jej się pomysł szycia gorsetu historycznego, zaczęłyśmy omawiać projekt, wybierać wykrój, kolor i ogólny wygląd. Stanęło na modelu z ok. 1844 roku. Gorsety z tego okresu często nie miały jeszcze busków, jednak perspektywa kilometrowego sznurka i wciskania się w tak długą tubę za każdym razem skutecznie przekonała mnie, że busk nie zrobi mi krzywdy, a przeciwnie, sprawi, że gorset posłuży także do strojów z późniejszych dekad. Zresztą, ostatnio znalazłam przykład buskowego gorsetu z 1837 roku, więc chyba nie ma czym się przejmować.
Kolor? Często w Google natykałam się na ten gorset i spodobało mi się to połączenie kolorów. A że Palina miała ochotę poszaleć z haftami, mój świeży nabytek doczekał się, oprócz perfekcyjnego wykonania, cudnych ornamentów.
I've always longed for a corset. A real one, that would squeeze me properly and give me a 19th century lady's shape and feel. Well, who wouldn't want that?
Fortunately, not so long ago I stumbled upon Palina's site. She's a corsetmaker from my home town. What's unusual about her work is that she adds this romantic touch to all of her corsets. I thought she'd be a perfect choice.
The corset is based on an 1844 pattern. I was always keen on this corset, so I decided it to be blue. Palina also felt like playing with embroidery a bit - thanks to that, the corset looks even more gorgeous than I expected.
W takim woreczku gorset będzie przechowywany! / The small satin bag where the corset is going to be stored. |
Ups... Źle zasznurowane. Wszystko przez to, że wygoniono mnie z łazienki, i musiałam poradzić sobie bez lustra. / I'll have to practice this lacing thing. |
Jak gorset wypada w praktyce? Zmniejsza obwód talii o 4-6 cm, czyli prawidłowo, nie uwiera, nie ściska żeber. Kiedy przymierzałam gotowy wyrób, Palina zapytała mnie, czy zamierzam go zdjąć, czy wracać już w nim. Zaśmiałam się, bo byłam pewna, że podróż w takim orężu doprowadziłaby mnie do rychłej zguby. Teraz już nie jestem tego taka pewna. Gorset jest na tyle wygodny, że wcale nie mam ochoty się go pozbywać.
A o jego urodzie chyba nie muszę wiele pisać, macie w końcu zdjęcia. Ja zachwycałam się nim cały wczorajszy dzień i noc, został już dokładnie przymierzony i zbadany przez wszystkich domowników (tylko kot nie ma do niego dostępu, chociaż na zbliżeniach powyżej możecie dostrzec jego wszędobylskie włosiska). Jestem bardzo zadowolona z zakupu, który nie tylko podniósł poziom mojego kostiumingu o jakieś 10000 pkt (+100 do charyzmy), ale i zaspokoił mój wygórowany zmysł estetyczny.
The corset manages to reduce my waist from ~25 inches to ~23,5 and it's surprisingly comfy. Yay!
Hurra dla wiktoriańskich gorsetów! Hurra dla Corsetry & Romance!
cudo! Ach, ten kolor... :) A ta koszulka to skąd?
OdpowiedzUsuńKoszulka niestety z małej mieściny pod Łańcutem :)
UsuńEh, miałam nadzieję, że tę koronkę wokół dekoltu można gdzieś znaleźć ;/
UsuńOgromnie się cieszę że gorset pasuje i się podoba! Muszę się przyznać że już dość dawno marzyłam o tym żeby uszyć gorset dla Ciebie, i w końcu to się wydarzyło!
OdpowiedzUsuńJa też bardzo się cieszę, jeszcze raz bardzo ci dziękuję za ten ogrom pracy!
UsuńJest przecudowny! A Ty wyglądasz w nim obłędnie :) Ojeej... no cudowny po prostu :)
OdpowiedzUsuńAch, przynajmniej tym razem ze skromności nie muszę zaprzeczać! Jest piękny, zgadzam się!
UsuńPóki co przejrzałam jedynie zdjęcia na blogu, jednak tematyka bardzo mnie zainteresowała i w wolnej chwili chętnie zagłębię się w treść, bo już widzę, że będzie ciekawie ;). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, do zobaczenia! :)
UsuńBeautiful! I love the color and the shape!
OdpowiedzUsuńThanks a lot! Nice to see you here, Sanna :)
UsuńWell I'm happy to be here now ;) Can't resist blue corsets, especially with pretty embroidery!
UsuńOn jest cudowny! Zakochałam się! *.* Projekty Corsetry&romance oglądam już od dawna, i niezmiennie mnie zachwycają ;)
OdpowiedzUsuńMnie oczywiście też, zwłaszcza te w kwiaty - boskie!
UsuńPrzepiękny!!
OdpowiedzUsuńNiesamowity! I Ty, Eleonoro pięknie w nim wyglądasz *_*
OdpowiedzUsuńW takim razie cieszę się, że się do niego dopasowałam :)
UsuńJest przepiękny! Bardzo ładnie na Tobie leży :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Leży jak druga skóra ;)
Usuńjako fan gorsetów i "specjalista" oceniam: FANTASTYCZNY GORSET - a na modelce idealnie!!! *****
OdpowiedzUsuńAch, dzięki! Opinia specjalisty zawsze w cenie ;)
Usuńprzepiekny gorset, wspaniala robota! wygladasz zachwycajaco, bardzo Ci ten kolor pasuje :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo się cieszę, bo przy wyborze koloru zupełnie nie myślałam o "dopasowaniu" do mnie ;)
UsuńA można wiedzieć mniej więcej ile takie cudo kosztowało? I może pochwaliłabyś się zdjęciami-inspiracjami bo myślę, że wiele z nas by chętnie pooglądało np. porównanie gorsetów z różnych okresów:D
OdpowiedzUsuńHm... To jest jakiś pomysł, skrócona historia gorsetu... Ale jeśli już miałabym ją pisać, to za jakiś czas, bo na razie moja gorsetowa wiedza kończy się na latach 60. XIX wieku :) Co do ceny, to może powiem tak: najlepiej napisać do Paliny :) W końcu jest zależna od rodzaju gorsetu i materiałów ;)
UsuńMam nadzieję spytać ją osobiście przy najbliższej okazji, nie mniej zwlekam bo... ciągle nie wiem co chcę :) Rozumiem, że ceny są bardzo indywidualne, ale wskazują na pewne widełki (ten należy raczej do bardziej skomplikowanych egzemplarzy, a znam już ceny kilku prostszych egzemplarzy), dzięki którym można sobie wyobrazić ewentualne koszta.
UsuńPrzepiękny... wygląda absolutnie nieziemsko, krój, kolor i hafty;)
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę, że wszystko tak się dobrze zgrało :)
UsuńNo a jak, Twoja talia wygląda w nim tak, że aż dech zapiera, kształt jest rewelacyjny!;)
UsuńMożesz sobie wyobrazić moją minę po pierwszej przymiarce! ;)
UsuńJaaa... Też chceeee... Taaaaki! Buuuu... :'-O
OdpowiedzUsuńCudo, po prostu cudo! Zdjęcia są cudowne.
To zacznij zbierać już teraz! Grosz do grosza, a będzie gorset! :)
UsuńWyglądasz w nim niesamowice;) Co za figura, poza, włosy i ta dumna mina;)
OdpowiedzUsuńW sumie może bardziej nostalgiczna, ale pięknie wyszłaś!
OdpowiedzUsuńChyba jednak nostalgia, w końcu to nie Gibson Girl :)
UsuńJasne;) Dlatego się poprawiłem;D
UsuńPrzepiękny, jestem pod wrażeniem samego gorsetu i oczywiście Twojej osoby ubranej w niego!
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję! :)
UsuńOh my heavens Eleonora!!! Swoon!! Your blue corset is gorgeous! I am seriously impressed with your lovely hand embroidery! The whole thing is just divine! The fit is perfect as well!! Job very well done!!!
OdpowiedzUsuńBlessings!
g
Sadly, I have to disappoint you - I haven't done it! The corset, as well as the embroidery, is a work by lovely Palina from Corsetry & Romance. I must agree though, I was stunned too when I saw it the first time!
UsuńEfekt jest niesamowity (jednak wiktoriańskie gorsety to było to...), a już zwłaszcza w tym kolorze. Poza tym - masz przepiękne włosy:)
OdpowiedzUsuńTak, wiktoriańskie gorsety to zdecydowanie to! Dziękuję - walczę sama ze sobą, bo zaczyna mi być niewygodnie, ale krótkie włosy byłoby trudno upinać do kostiumów :P Więc zostaje, jak jest...
UsuńJejku, coś pięknego - ten kolor, hafty... cudo!
OdpowiedzUsuńPięknie się w nim prezentujesz :)
..i naprawdę dobrze się czuję! :) Dzięki!
UsuńCudeńko :)
OdpowiedzUsuńpiękny, piękny, piękny, piękny, piękny, piękny gorset!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twój blog i to, jak czasem potrafisz zrobić coś z naprawdę niczego, z czegoś, co mnie wydawałoby się kolejnym śmieciem... Jak choćby przerabianie gorsetu z second-handu :D
Moim marzeniem jest właśnie prawdziwy gorset, i nawet zaczęłam już zbierać :P
Przypuszczam, że słono zań zapłaciłaś. Ale... chyba się opłacało!
Przepiękny jest. :)
Bo szycie to w dużej mierze sztuka praktycznego myślenia :D Gorsety nie kosztują tak tragicznie dużo, jak się wydaje ;) Moim zdaniem zdecydowanie warto!
UsuńHej :)
OdpowiedzUsuńWspaniały gorset, od kilku dni myślę tylko o tym, że też chcę gorset :)))))
Mam prośbę, czy mogłabyś podać mi namiary do Paliny?
Ola
Jeśli masz Facebooka, wejdź w link na początku posta i na jej fanpage'u kliknij "Wiadomość", żeby bezpośrednio się z nią skontaktować ;)
Usuń