robe a l'anglaise 1787-90
UUUUFFFF! Skończyłam! Skończyłam moją osiemnastowieczną suknię. Żeby uprzedzić wasze entuzjastyczne pochwały co do tempa szycia: tę suknię zaczęłam już chyba na początku października. Nadal nie mogę wam zdradzić, co było bodźcem do tego, że w ogóle się za nią zabrałam - i raczej nieprędko się o tym dowiecie. Tak czy owak, obudziłam się dziś rano, sprawdziłam kilka kostiumowych blogów, powzdychałam do pięknych sukni i stwierdziłam "to jest ten dzień, kiedy dokończę robe a l'anglaise". Od paru dni i tak jestem zmuszona siedzieć w domu, więc postanowiłam to wykorzystać.
Trochę o samej sukni. Dzięki Gabrielle powoli zaczynam ogarniać historię osiemnastowiecznej mody. Również dzięki niej odkryłam suknię nazywaną współcześnie "zone-front gown". Muszę przyznać, że bardzo przypadła mi do gustu - podoba mi się to przełamanie sztywnego przodu. Dlatego też, kiedy z sekretnych przyczyn opracowywałam projekt mojej sukni, zdecydowałam się właśnie na ten "model".
Ponieważ jest to suknia angielska, tył stanika jest obcisły i skonstruowany z kilku paneli. Jest również "otwarta" z przodu, czyli widać spódnicę spodnią/halkę - uszytą z tego samego materiału, co granatowa część stanika. Stanik zapinam z przodu szpilkami (tak też to robiono!). Myślałam o haftkach, ale materiał jest zbyt rozciągliwy i przez to między haftkami robią się brzydkie szpary.
Smutny fakt: nie starczyło mi materiału i granatowa spódnica ma wszyty z tyłu biały klin, więc podwinięcie wierzchniej warstwy do polonezki odpada. Jakoś to przeżyję, bo nie jestem specjalną fanką a la polonaise.
Smutny fakt 2: suknia najgorzej wygląda od przodu. Nie chodzi nawet o samą konstrukcję - po prostu materiał wierzchni jest chyba za ciężki i przez to spódnica zdaje się być "oklapła". Niemały udział w tej porażce ma również moja poduszka, która jest za wąska po bokach. Mam nadzieję, że po małych poprawkach będzie lepiej.
Smutny fakt 3: plisy z tyłu spódnicy. Naprawdę, bardzo chciałabym je poprawić, ale na to po prostu brakło mi siły. Materiał jest tak gruby, że po kilkakrotnym złożeniu życie oddały na nim trzy igły; nie mówiąc już o moich biednych palcach, które desperacko usiłowały wsunąć olbrzyma pod stopkę.
Smutny fakt 4: moje włosy. Muszę zdecydowanie poćwiczyć nad szopą a la Georgiana Cavendish.
Zdjęcia autorstwa Daisy.
Yup! So I finished my very first 18th century dress. It's zone-front robe a l'anglaise.
There are several things about it that worry me. First of all, the fabric is very thick and I almost broke my sewing machine (and my fingers) attaching the skirt to the bodice. You can see how intensive the fight was if you look at the crooked pleats (that I'm about to fix by the way, well at least try to). The second issue is that it's also very heavy and the petticoat kind of collapses under it, making the dress look floppy. But I'm sure after stiffening the petticoat a bit and after fixing the bum pad, which is now too narrow at the sides, it will get better.
Also, I need to work on my hedgehog hairstyle, because right now it looks really sad. A sad hedgehog, probably.
The photos are Daisy's work.
Nie wykończyłam jeszcze rękawów... Ups! :) / The sleeves are still unfinished |
Butki! / My 18th-century-like shoes |
Kameę kupiłam w sklepie Margot von G / I got my cameo at Margot von G online store. |
Daisy koniecznie chciała pobawić się w robienie okładki. / A book cover shot. |
Tak, też uważam, że mogłaby być dłuższa. / Yep, it might be longer. |
Pierwsze skojarzenie: Keira Knightley w "Księżnej"! :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci wyszło, jak to mówią - pełen szacun! :D
Bo muszę przyznać, że to miała być "angielska suknia angielska" :D W tej epoce, podobnie jak w regencji, o wiele bardziej przemawiają do mnie brytyjskie stroje. A "Księżna" była naturalnie jednym z głównych źródeł inspiracji ;)
UsuńLady Lukrecjo - mam to samo skojarzenie! Własnie miałam napisać, że Eleonora ma taką typową, klasyczną urodę, idealną do filmów kostiumowych :)
UsuńCo do sukni - cudna *_* Śliczny materiał!
Tak myślałam, że o tej sukience będzie dzisiejszy post :) Śliczna! Nawet jeśli przód Ci się nie podoba to tył wygląda cudownie! Dałaś sobie radę z tymi łopatkami?
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie wiem, co się z nimi stało! Jeszcze niedawno wyglądało to naprawdę źle. Nie wiem, czy tył się jakoś "uleżał" czy wygiął, ale kiedy przymierzyłam dzisiaj całość, wszystko było w porządku. Całkiem możliwe, że ciężar spódnicy robi swoje i napina materiał.
UsuńNo i wszyłaś rękawy, one też powodują że tył (i cała góra) trochę inaczej się układa :)
UsuńFakt :) Może to one właśnie pomogły naciągając krawędź na boki :D
UsuńJak ona pięknie na Tobie leży *__* Fakt, spódnica mogłaby mieć trochę więcej objętości, ale poza tym jest super. Pochwalisz się stelażem z poduszek? :D
OdpowiedzUsuńTutaj można zobaczyć na manekinie :) A niedługo pewnie starym zwyczajem zrobię "ubieranie krok po kroku" ;)
UsuńZdecydowanie jest to mój ulubiony polski blog kostiumowy :-)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem sukni, szczególnie, że sama nie potrafię szyć (choć blogi takie jak ten sprawiają, że zaczynam myśleć o podjęciu pierwszych prób!) Jeszcze jedno pytanie: gdzie udało Ci się zdobyć taki piękny materiał? :-)
Ojej, pięknie dziękuję za taki komplement! :) Materiał to - jakżeby inaczej - zasłony z second handu! Szczęściem było ich bardzo dużo. Ja wzięłam trzy zestawy, a zostało jeszcze kilka. A ostatnio kiedy tam byłam widziałam kolejne, jeszcze zapakowane :)
Usuńhmm a zdradzisz gdzie się znajduje ten second-hand? :)
UsuńRoban na przeciwko Rynku Podgórskiego :) Polecam, Eleonora Amalia :D
UsuńSuknia piękna, ale ten materiał chyba rzeczywiście jest za ciężki. Mi się udało dostać tylko dwie takie zasłony :-) i myślałam o przeznaczeniu ich na tapicerkę fotela a nie na ubrania.
UsuńBo na fotel chyba bardziej się nadają ;) Ale wzór tak bardzo mi pasował do pomysłu, ze nie mogłam się powstrzymać :D
UsuńUwielbiam! Gdybyś nie wypisała tych małych mankamentów to bym się nie domyśliła, że coś miało wyglądać inaczej. Ślicznie wyglądasz w tej sukni!
OdpowiedzUsuńWolałam przyznać się do nich od razu, żeby wszyscy nie zastanawiali się "co jest nie tak?" :D
UsuńWow!!! Jesteś niesamowita! To jest cudowne... najładniejsza sukienka jaką w życiu widziałam <3 W ogóle wszystkie twoje kreacje są wspaniałe, a Ty się w nich świetnie prezentujesz!
OdpowiedzUsuńOjej, bez przesady! :D Dziękuję!
UsuńJest piękna, Eleonoro, też uwielbiam ten fason! Ogromnie miło było mi przeczytać, że moje wpisy są być dla Ciebie przydatne :)
OdpowiedzUsuńA ja bardzo się cieszę, że takiej znawczyni się podoba! :)
UsuńTo była ironia, prawda? :D
UsuńEJ :P Ok, bywam złośliwa, ale nie bez powodu! :D
UsuńWybacz, nie mogłam się powstrzymać, tak duży był to dla mnie komplement! :D
UsuńMoim zdaniem wyglądasz BOSKO!!! Jestem absolutnie zachwycona :)
OdpowiedzUsuńDzięki, Palina! :)
UsuńCóż... ja moją zaczęłam we wrześniu i nadal niet ;) Także wciąż zadziwia mnie Twoje tempo!
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobają mi się te kliny z tyłu i to, jak układa się całość na plecach <3
Coś tak mi się wydaje, że ty jednak miałaś w tym czasie trochę więcej do roboty, więc nic dziwnego, że ja pierwsza skończyłam :D Szczerze mówiąc, mi też bardzo podoba się tył, ten krój to niezła namiastka idealnie prostych pleców <3
UsuńEj, całkiem zgrabna ci wyszła! Następna będzie jeszcze lepsza ;) Moja dalej w powijakach :(
OdpowiedzUsuńJeśli kiedyś dojdzie do następnej, to wiem już co poprawić :) Cóż, masz czas bodajże do... maja? Czerwca? :D
UsuńTjaaa, a po drodze 5 innych do uszycia ;D
UsuńNie smutaj się żadnymi błahostkami! :* Wyglądasz przepięknie i ja własnie zachwycam się Twoją fryzurą i ciekawa jestem jak ją zrobiłaś ;) No już nie wspominając nawet o sukni! Dech zapiera. Bardzo podoba mi się ten gruby materiał we wzorek. Ach,widziałabym Cię w jakimś, chociażby króciutkim, filmiku inspirowanym tamtą epoką.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Wam wszystkim wielkiego talentu w szyciu, pomysłów i chęci. Sama pozostaję w sferze teorii. Ale myślę, że Wasze blogi pomogą mi w pracy magisterskiej, może :)
Dziękuję! ;) Fryzura to efekt lokówki, tapirowania i upinania włosów wsuwkami. Wciąż szukam sposobu na małe, ciasne loczki :) Ojej, byłoby bardzo fajnie, gdyby nasze blogi pomogły! :D
UsuńSmutnych faktów nawet nie widać;) Suknia wyszła przepiękna. Zastanawiam się - w XXI wieku kobiety narzekają, że coś źle leży, może w XVIII wieku było tak samo?
OdpowiedzUsuńTo na pewno :) tylko wtedy więcej rzeczy było szytych na miarę, wiec wszelkie nieprawidłowości bardziej rzucają się w oczy (tak mi się wydaje).
UsuńSuknia jest super, nie mogę się napatrzeć!
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję! ;)
UsuńPięknie wygląda z tyłu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Najciekawsze, że wykrój powstawał "na oko" :P Ale dobra, może nie powinnam się przyznawać do moich nieortodoksyjnych metod :D
UsuńRewelacyjna!!! Byłam dumna z siebie i mojego pokrowca na sofę, a tu takie cuda :D
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że twój pokrowiec też jest świetny! :D
UsuńSuknia świetna, jak zresztą zawsze u Ciebie!
OdpowiedzUsuńTylko mam pewne wątpliwości co do przodu - czy bawet w miejscu gdzie kończy się zapięcie sukni wierzchniej powinien tak jakoś odstawać? (smutny fakt? :P)
A zdjęcie okładkowe - bomba! :D
To fałszywy bawet :D Całość jest zszyta. Rozumiem, że chodzi ci o to, jak to wszystko odstaje przy zapięciu? Przyznaję ze skruchą, że pogubiłam wszystkie szpilki, przez co nie mogłam się dokładnie dopiąć :(
UsuńTak właśnie myślałam, że fałszywy :D
UsuńOjej, życzę znalezienia szpilek (hue hue) ;)
Nie ma szans, mam talent do rozsiewania ich po mieszkaniu :< Jedyne wyjście to kupić nowe opakowanie.
UsuńJa też mam taki talent, ale mój Tata je ZAWSZE znajduje, absolutnie zawsze i to przypadkiem :D
UsuńMyślałam nad Twoją "szopą a la Georgiana Cavendish", i myślę, że można by w tym celu wypróbować cieniutkie wałki do włosów albo jakieś mikroskopijnie cienkie papiloty na noc. Sama pewnie będę próbować ;)
O nie, no to masz wygodnie :P Najmniejsze loczki jakie udało mi się uzyskać robiłam tak, że zawijałam na palcu i potem taki spłaszczony krążek między papier do pieczenia i potem całość przytrzymywałam prostownicą. Wyszły mniejsze niż normalnie lokówką, ale od razu poleciały w dół...
UsuńJest wspaniale. Połączenie kolorów bardzo dobre, Bardzo podoba mi się też, że wygląda to tak, jakbyś na granatowej sukni miała płaszczyk zapinany na biuście. Nigdy nie widziałam takiej kombinacji! Tak więc jako osoba "nie-w-temacie" szycia uważam, że jest świetnie!
OdpowiedzUsuńWłaśnie to mi się podoba w zone-front gown :) Taki oszukiwany płaszczyk :)
UsuńAno, teraz zobaczyłam w internetach :) Tylko, że u Ciebie wygląda to świetnie, bo "płaszczyk" jest z innego materiału.
Usuńdla mnie - Księżna Devonshire - jak nic!
OdpowiedzUsuńLudwik August
Dziękuję! Muszę tylko popracować nad fryzurą :) Może trochę pudru?
UsuńPięknie wyszła. Podziwiam, tył wydaje się być bardzo trudny do uszycia. Tzn. ja na pewno opuściłabym pomieszczenie z płaczem, gdyby ktoś mi to kazał uszyć. :D
OdpowiedzUsuńWierz mi, wielokrotne opuszczanie pomieszczenia miało tu miejsce :p
UsuńOh my goodness how utterly and completely fabulous your outfit is!!! WOW!!! I love the color combination you have chose and the lines on the back of your bodice are perfection!! I am so in love with this! Your hair is incredible as well!! So very perfectly done Eleonora!!
OdpowiedzUsuńBlessings!
Gina
Oh, it's far from perfection actually! But thank you! I still hope after some time (and some 18th century dresses) it'll get better.
UsuńCudo! I ten materiał... Och... :)
OdpowiedzUsuńThe gown looks absolutely magnificent! I love the fabric! I bet that would have totally broken my machine!
OdpowiedzUsuńThanks, Laura! Well, I must say it got really crazy at one point (seven layers of thick fabric) and I'm definitely not going to use a fabric like that anytime soon, unless I'll have to! Duh!
Usuńpiękna suknia i pięknie w niej wyglądasz! linia sylwetki z tyłu po prostu cudo
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńgörüntülü show
OdpowiedzUsuńücretlishow
6BİK