atrybuty prawdziwej kobiety - tag
Kiedy zobaczyłam nagłówek nowego posta u Fobmroweczki, pomyślałam "Oho! Znowu kosmetyki!". Przeczytałam go jednak, przeczytałam odpowiedzi innych, zastanowiłam się i doszłam do wniosku, że - mimo, iż 8 marca mamy już za sobą - to bardzo ciekawy tag. Zobaczcie sami:
Rozmyślając nad moim obrazem prawdziwej kobiety, zdałam sobie sprawę, że jest zupełnie inna ode mnie (hm)...
Ale od początku. Porcelana nawiązała w swoim tagowym poście do Jane Eyre. Obie uwielbiamy tę bohaterkę, więc ciężko byłoby mi się z nią nie zgodzić - ja jednak w Jane zamiast tej "niesamowitości" i "tajemniczości" cenię siłę. Jane mówi to, co myśli, choć najczęściej drogo ją to kosztuje, i zawsze stawia na swoim mimo żałosnej dość sytuacji społecznej. Scena, w której Jane samodzielnie podejmuje decyzję o ucieczce od Rochestera, rezygnując ze szczęścia w imię własnych wartości, zawsze bardzo mi imponowała. (zaleciało feminizmem)
To wszystko jednak dotyczy kobiety dziewiętnastowiecznej. A jak jest dzisiaj?
Prawdziwa Kobieta z mojej wyobraźni to taka Jane Eyre nie przytłoczona konwenansami i pozycją. Pewna siebie, ale nie nachalna. Taktowna, ale nie przytrzymana. Nie za głośna, lecz potrafiąca wypowiedzieć swoje zdanie. Trzymająca się zasad, ale nie sztywna. Nie zwracająca na siebie uwagi wtedy, kiedy nie jest to wskazane i lśniąca wtedy, kiedy trzeba. Znająca umiar.
Jestem zdecydowanie za mało rozgarnięta i nieśmiała, żeby kiedykolwiek zrealizować ten wizerunek, ale trzeba mieć jakieś ideały, prawda?
Przejdźmy jednak do atrybutów. Szczerze mówiąc, nie uważam, żeby jakikolwiek atrybut był niezbędny do bycia kobiecą. Na przykład arcykobiece obcasy - cóż, niektórzy mogą po prostu być zbyt leniwi na maltretowanie swojej stopy w imię szczuplejszej łydki. Albo nie przepadają za byciem żywym plakatem promującym wiedzę na temat gigantyzmu (kiedy przy hamowaniu uderzasz głową o sufit tramwaju, wiedz, że coś się dzieje. Ale może to tylko krakowskie, starsze modele).
Jeśli chodzi o ubiór, moja Prawdziwa Kobieta na pewno nie jest wulgarna - to tylko odbiera jej kobiecość. Chyba najważniejsze jest, żeby w swoich ciuchach czuła się dobrze. I nie chodzi nawet o wygodę - po prostu od razu widać, kiedy założy się coś nie pasującego do nas, coś, co podoba nam się "nawet, nawet", po prostu coś, w czym nie czujemy się do końca pewnie (ja na przykład mam tak ze spódnicami).
Wracając do atrybutów kobiecości:
1. Perfumy
Podobnie jak Porcelana, marzę o tym, żeby regularnie używać perfum. Niestety najczęściej wybiegam z domu w pośpiechu i kończę bezzapachowo. Poza tym, nie znalazłam jeszcze swojego idealnego zapachu, na który miałabym codziennie ochotę. W mojej wyobraźni Prawdziwa Kobieta ma taki zapach i codziennie go używa. (Chyba nie muszę dodawać, że jest on stonowany i pasujący do niej).
2. Długa sukienka
Może dlatego tak dobrze czuję się w kostiumach - uważam, że każda Prawdziwa Kobieta powinna mieć długą sukienkę. Długa suknia - zwłaszcza w wersji wieczorowej - jest dla mnie synonimem ponadczasowej elegancji. Oczywiście, musi być zaprojektowana ze smakiem (nadmiarowi cekinów i kiczowatych zdobień dziękujemy). Możecie mówić co chcecie, ale nawet najpiękniejsza sukienka do kolan nie będzie miała w sobie tyle czaru, klasy i kobiecości, co długa. Zdaję sobie sprawę, że większość kobiet wybiera krótsze modele ze względu na wygodę, jednak w mojej wyobraźni Prawdziwa Kobieta dumnie kroczy przez salę balową w powłóczystej, zwiewnej sukni.
3. Torebka
Stereotyp? Nie sądzę! Torebka to od wieków wybitnie kobiecy atrybut. Pomijając już kwestie upchnięcia gdzieś wszystkich potrzebnych nam drobiazgów, nie wyobrażam sobie Prawdziwej Kobiety bez torebki. A wy?
To chyba tyle na temat tego tagu. Chętnie bym jeszcze kogoś zaprosiła, ale blogi, które przychodzą mi do głowy, zostały już "otagowane" - dlatego proszę, częstujcie się ;)
Zamknij oczy i przez chwilę pomyśl o swoim wyobrażeniu idealnej Prawdziwej Kobiety. Przyjrzyj się jej w wyobraźni. Co sprawia, że czuje się kobieca? Jakie są jej atrybuty kobiecości?
Skoro już wiesz, jak wygląda twoja idealna Prawdziwa Kobieta, podziel się z nami swoją wiedzą.
Wymień trzy rzeczy, bez których ona by nie istniała. Dlaczego akurat te trzy rzeczy? Może to być coś z ubioru, kosmetyk, dodatek.
Rozmyślając nad moim obrazem prawdziwej kobiety, zdałam sobie sprawę, że jest zupełnie inna ode mnie (hm)...
Ale od początku. Porcelana nawiązała w swoim tagowym poście do Jane Eyre. Obie uwielbiamy tę bohaterkę, więc ciężko byłoby mi się z nią nie zgodzić - ja jednak w Jane zamiast tej "niesamowitości" i "tajemniczości" cenię siłę. Jane mówi to, co myśli, choć najczęściej drogo ją to kosztuje, i zawsze stawia na swoim mimo żałosnej dość sytuacji społecznej. Scena, w której Jane samodzielnie podejmuje decyzję o ucieczce od Rochestera, rezygnując ze szczęścia w imię własnych wartości, zawsze bardzo mi imponowała. (zaleciało feminizmem)
To wszystko jednak dotyczy kobiety dziewiętnastowiecznej. A jak jest dzisiaj?
Prawdziwa Kobieta z mojej wyobraźni to taka Jane Eyre nie przytłoczona konwenansami i pozycją. Pewna siebie, ale nie nachalna. Taktowna, ale nie przytrzymana. Nie za głośna, lecz potrafiąca wypowiedzieć swoje zdanie. Trzymająca się zasad, ale nie sztywna. Nie zwracająca na siebie uwagi wtedy, kiedy nie jest to wskazane i lśniąca wtedy, kiedy trzeba. Znająca umiar.
Jestem zdecydowanie za mało rozgarnięta i nieśmiała, żeby kiedykolwiek zrealizować ten wizerunek, ale trzeba mieć jakieś ideały, prawda?
Przejdźmy jednak do atrybutów. Szczerze mówiąc, nie uważam, żeby jakikolwiek atrybut był niezbędny do bycia kobiecą. Na przykład arcykobiece obcasy - cóż, niektórzy mogą po prostu być zbyt leniwi na maltretowanie swojej stopy w imię szczuplejszej łydki. Albo nie przepadają za byciem żywym plakatem promującym wiedzę na temat gigantyzmu (kiedy przy hamowaniu uderzasz głową o sufit tramwaju, wiedz, że coś się dzieje. Ale może to tylko krakowskie, starsze modele).
Jeśli chodzi o ubiór, moja Prawdziwa Kobieta na pewno nie jest wulgarna - to tylko odbiera jej kobiecość. Chyba najważniejsze jest, żeby w swoich ciuchach czuła się dobrze. I nie chodzi nawet o wygodę - po prostu od razu widać, kiedy założy się coś nie pasującego do nas, coś, co podoba nam się "nawet, nawet", po prostu coś, w czym nie czujemy się do końca pewnie (ja na przykład mam tak ze spódnicami).
Wracając do atrybutów kobiecości:
1. Perfumy
Podobnie jak Porcelana, marzę o tym, żeby regularnie używać perfum. Niestety najczęściej wybiegam z domu w pośpiechu i kończę bezzapachowo. Poza tym, nie znalazłam jeszcze swojego idealnego zapachu, na który miałabym codziennie ochotę. W mojej wyobraźni Prawdziwa Kobieta ma taki zapach i codziennie go używa. (Chyba nie muszę dodawać, że jest on stonowany i pasujący do niej).
2. Długa sukienka
Jessica Chastain na zeszłorocznej gali oscarowej |
3. Torebka
Stereotyp? Nie sądzę! Torebka to od wieków wybitnie kobiecy atrybut. Pomijając już kwestie upchnięcia gdzieś wszystkich potrzebnych nam drobiazgów, nie wyobrażam sobie Prawdziwej Kobiety bez torebki. A wy?
To chyba tyle na temat tego tagu. Chętnie bym jeszcze kogoś zaprosiła, ale blogi, które przychodzą mi do głowy, zostały już "otagowane" - dlatego proszę, częstujcie się ;)
"Albo nie przepadają za byciem żywym plakatem promującym wiedzę na temat gigantyzmu (kiedy przy hamowaniu uderzasz głową o sufit tramwaju, wiedz, że coś się dzieje. Ale może to tylko krakowskie, starsze modele)."
OdpowiedzUsuńNigdy o tym aspekcie bycia wysoką w obcasach nie pomyślałam ;) Ale faktycznie, to się robi problematyczne szczególnie pod katowickimi rurkami do trzymania się w tramwajach ... ;) /czytając wasze opisy mam wrażenie, ze mój jest strasznie materialny, ale z drugiej strony - właśnie o te namacalne atrybuty kobiecości mi chodziło ;)
Poza tym, niestety, moje stoy wyglądają dobrze tylko z naprawdę wysokich obcasach (3-7 cm - odpadają), więc w ogóle z nich zrezygnowałam. A co do "materialnego" podejścia do sprawy, to po prostu temat aż się prosił o filozoficzno-egzystencjalne przemyślenia :P
UsuńWiem wiem, temat ma dużo do powiedzenia o sobie gdy chodzi o podstawy wewnętrzne - pewność siebie, samoakceptacja, itd. Wiem i to szanuję :) Ale moje zdanie od jakiegoś czasu (phi, prawie 3 lata ;D) przekazuję wam po trochu w każdym poście ;) A od siebie chciałam wam pokazać to, co WIDAĆ i można pomacać ;)
UsuńAle prawda, i nawet się z tego cieszę - temat zmusza do spojrzenia głębiej ;)
Eleonoro - Ty nieśmiała? :O ;)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że przez wiele lat nosiłam tylko długie sukienki / spódnice? :D Dopiero teraz doroslam i odważyłam się na takie przed kolano :P Ale nadal nie wyobrażam sobie wielkich uroczystości, jak np. ślub czy studniówka w krótkiej sukience ;)
No i zgadzam się z tym, że kobieta nie powinna być wulgarna, a ubrania powinna nosić takie, w jakich czuje się sobą, nie kimś innym :)
Może nie widać tego na zlotach, ale zazwyczaj czuję się bardzo nieswojo w grupie nieznanych lub średnio znanych mi ludzi. Z kostiumami jest jakoś... inaczej, bo wszystkie mamy wiele wspólnego, ale na co dzień jestem raczej kiepskim rozmówcą ;)
UsuńDługie włosy, długie suknie, koronki, a rzeczywistość skutecznie nas od tego odzwyczaja. Wiecie, że kiedyś ubierałam się tak na co dzień? Dopóki nie musiałam wozić ze sobą laptopa i 2 toreb z segregatorami plus torebka i siatka z zakupami. Jak się przerzuciłam na spodnie i buty na niższych obcasach to mi tak zostało (inna sprawa, że dalej z tym całym bagażem jeżdżę, co odbija się negatywnie na moim kręgosłupie). Kobiecość została mi jedynie w głowie, bo nawet w domu musiałam koronki pochować, bo mi dzieci regularnie coś na nie wylewały. Pozostaje mi tylko bycie bardzo elegancką staruszką, jak już dzieci będą duże i mądre (i nie będą mi nic na obrusy wylewać) i nie będę już musiała z lapkiem wszędzie łazić (tylko czy ja do tej emerytury dożyję????).
OdpowiedzUsuńNo tak... Bo Atrybuty Prawdziwej Mamy to chyba nie to samo, co Atrybuty Prawdziwej Kobiety ;) Jasne, sama jestem zwolenniczką wygody i sukienki (zwłaszcza długie) noszę raczej sporadycznie. Ale coś w tym jest, że cała ta elegancja zależy od naszego podejścia :)
UsuńJeszcze buty. Koniecznie! Niekoniecznie obcasy, ale nowe buty, jak u żydowskiej małżonki, zapisane w intercyzie, koniecznie raz na sezon!
OdpowiedzUsuńMoże bez intercyzy, ale dopasowane buty zdecydowanie uzupełniają wizerunek Prawdziwej Kobiety ;)
Usuńkobieca kobieta ma kobiecy - jakby to Niemcy powiedzieli - "Ausstrahlung" :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba Twoje wyobrażenie kobiecości, zwłaszcza akapit o wulgarności - niby jestem tolerancyjna, jeśli chodzi o ubiór odbiegający od mojego stylu, ale wyzywającego, prostackiego czy niechlujnego stroju po prostu nie akceptuję i już ;-)
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o atrybuty, moja "trójca" to: sukienka / buty / perfumy :-)
O tak, torebka to stanowczo atrybut kobiety :) Poza tym od siebie dodałabym też biżuterię :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post, podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie i do obserwowania :)
A ja zupełnie nie umiem przekonać się do torebek. Plecak, nerka. Za to kocham długie sukienki (odkąd odkryłam kroje dla kurdupli, takich jak ja 😁 ).
OdpowiedzUsuń