wizyta na warszawskim "kole" / visiting warsaw's flea market
Kilka tygodni temu (jak zapewne pamiętacie) spędziłam weekend w Warszawie. O ile pierwszy dzień dość szybko minął mi na przygotowaniach przebalowych, o tyle niedziela okazała się na tyle luźna, że wybrałyśmy się z Kajani na Koło - jeśli jesteście równie niewtajemniczeni w topografię stolicy jak ja, podpowiem, że na tym osiedlu znajduje się ogromny targ staroci. Niestety w tamten dzień pogoda nieszczególnie sprzyjała włóczeniu się po otwartych przestrzeniach (wiatr + niska temperatura = skostniałe dłonie po paru sekundach obmacywania antyków), ale udało mi się u wskazanego przez Kajani sprzedawcy przejrzeć kolekcję starych zdjęć i, po wyrażeniu zdziwienia ich niską ceną, nabyć kilka z nich. Oto wybrane przeze mnie fotografie:
Few weeks ago I spent a weekend in Warsaw. The first day of my trip was filled with pre-ball occupations, such as hair-curling and ironing, but Sunday surprisingly turned out to be more relaxed and Kajani suggested we went to a flea market, which I was obviously glad to do! It was freezing cold, so by the time we got there I was already shaking. I managed, however, to carefully look through one seller's collection of antique photos, and because I found them to be extremely cheap, I couldn't resist to buy a couple of them. Here's what I got:
Zaskoczyło mnie to, że fotografie są dopracowane i piękne również na odwrocie. Najwyraźniej dawniej, kiedy pojedyncze zdjęcie mogło być jedyną lub jedną z kilku zaledwie odbitek, dbano nie tylko o fotografię jako taką, ale o samą odbitkę jako o cenny przedmiot. Świadczą o tym zresztą pozłacane brzegi większości z nich - to coś, o czym przed zobaczeniem zdjęć na żywo nie miałam pojęcia - w internecie nie da się pokazać cieniutkiej krawędzi kartonika. Kartonika, bowiem stare zdjęcia okazały się być sztywne i grube na kilka milimetrów - zapewne znów jest to oznaka szacunku do zdjęcia, które nierzadko wykonywano tylko raz, góra kilka razy w życiu. (wybaczcie te filozoficzne wynurzenia, ale jestem świeżo po egzaminie z wiedzy o fotografii i przeczytaniu kilkuset stron na jej temat).
I was quite surprised with how the photographs looked - I mean not the photo itself, but the whole object. It turned out the back of it is very neat and decorative - something I had no idea about until I had a chance to examine it myself. I also didn't know that the whole picture is printed on a hard, thick piece of carton (though now, that I know it, it seems quite obvious - you didn't get many photos taken back then, so you had to make sure it's not an easy-to-destroy piece of paper). Also, the sides of the bigger photographs are painted gold - it's a nice, neat addition to the whole picture, that you can't really see on the internet.
To tyle o moich fotograficznych przygodach! Koniecznie dajcie znać, które zdjęcie najbardziej przypadło wam do gustu, co sądzicie o hipotetycznych datowaniach i podejrzeniu o fotoszopa ;)
That's about it! Please let me know which picture you like best, and what do you think about the hypothetical dates and the photoshopped waist accusation! :)
Few weeks ago I spent a weekend in Warsaw. The first day of my trip was filled with pre-ball occupations, such as hair-curling and ironing, but Sunday surprisingly turned out to be more relaxed and Kajani suggested we went to a flea market, which I was obviously glad to do! It was freezing cold, so by the time we got there I was already shaking. I managed, however, to carefully look through one seller's collection of antique photos, and because I found them to be extremely cheap, I couldn't resist to buy a couple of them. Here's what I got:
Zaskoczyło mnie to, że fotografie są dopracowane i piękne również na odwrocie. Najwyraźniej dawniej, kiedy pojedyncze zdjęcie mogło być jedyną lub jedną z kilku zaledwie odbitek, dbano nie tylko o fotografię jako taką, ale o samą odbitkę jako o cenny przedmiot. Świadczą o tym zresztą pozłacane brzegi większości z nich - to coś, o czym przed zobaczeniem zdjęć na żywo nie miałam pojęcia - w internecie nie da się pokazać cieniutkiej krawędzi kartonika. Kartonika, bowiem stare zdjęcia okazały się być sztywne i grube na kilka milimetrów - zapewne znów jest to oznaka szacunku do zdjęcia, które nierzadko wykonywano tylko raz, góra kilka razy w życiu. (wybaczcie te filozoficzne wynurzenia, ale jestem świeżo po egzaminie z wiedzy o fotografii i przeczytaniu kilkuset stron na jej temat).
I was quite surprised with how the photographs looked - I mean not the photo itself, but the whole object. It turned out the back of it is very neat and decorative - something I had no idea about until I had a chance to examine it myself. I also didn't know that the whole picture is printed on a hard, thick piece of carton (though now, that I know it, it seems quite obvious - you didn't get many photos taken back then, so you had to make sure it's not an easy-to-destroy piece of paper). Also, the sides of the bigger photographs are painted gold - it's a nice, neat addition to the whole picture, that you can't really see on the internet.
To tyle o moich fotograficznych przygodach! Koniecznie dajcie znać, które zdjęcie najbardziej przypadło wam do gustu, co sądzicie o hipotetycznych datowaniach i podejrzeniu o fotoszopa ;)
That's about it! Please let me know which picture you like best, and what do you think about the hypothetical dates and the photoshopped waist accusation! :)
Niesamowite, koniecznie muszę zahaczyć o ten targ jak pojadę do Warszawy! Przyznam się, że jestem płytka i najbardziej spodobały mi się wstawki z mory u ostatniej pani i te piękne plisy, no cudo <3
OdpowiedzUsuńMnie może jakoś sama suknia nie zachwyca, ale sylwetka jest nienaganna! <3
UsuńFotografia, na której jest pani o niesamowitym spojrzeniu chyba jest retuszowana, ale sądzę, że i tak chodziło tylko o podkręcenie urody tego niecodziennego wzroku ;) Sympatyczne łowy fotograficzne.
OdpowiedzUsuńTak, z całą pewnością coś jest na rzeczy z tym malarskim światłem, ale rysy twarzy pozostały raczej niezmienione :)
UsuńOstatnia podoba mi się najbardziej :) Masz co do nich jakiś konkretny cel, czy po prostu chciałaś je mieć? ;)
OdpowiedzUsuńMnie na Kole wpadł w oko medalion, ale zanim wrociłyśmy na to miejsce z Marylou, sprzedawca zdażył się już zwinąć </3
Chyba po prostu nie mogłam przepuścić takiej okazji :D Fajnie byłoby zebrać całą kolekcję, skoro to taka tanioszka, ale w tym celu musiałabym częściej bywać w Wawie :/
UsuńZ zaciekawieniem przeczytałam ten wpis. Podziwiam umiejętność określenia daty zdjęcia po stroju czy fryzurze:) Mają swój klimat te zdjęcia. Taki trochę niepokojący...
OdpowiedzUsuńA mnie trochę rozczulają, zwłaszcza fotografia na krzesełku i siedzącej pary - są strasznie urocze :D
UsuńI love them all! What a fun find! Now to find a time maching and travel back in time to meet these people! I always wonder what they were like...were they kind, or bratty, sweet or rotten! I usually tend to make them all lovely and gracious!! What dress out of the lot do you plan on re-creating?
OdpowiedzUsuńBlessings!
g
So do I, they just have to be nice, I can't really imagine them being unkind! I don't think I'm going to attempt any (too many projects to do, too little time!), but I think I'll choose the last one and the first one, because it's much fun!
UsuńPiękne zdjęcia, szczególnie podoba mi się to ostatnie :) Nigdy bym się nie spodziewała, że na targu staroci można znaleźć takie skarby :) Muszę tam koniecznie pojechać :)
OdpowiedzUsuńPolecam, sama chętnie wybrałabym się do Warszawy specjalnie po kilka nowych zdjęć :)
UsuńNie rozumiem ludzi, którzy pozbywają się takich rodzinnych pamiątek. Ja bym fotografii swojej babci/dziadka nie sprzedała, tym bardziej jeśli byłoby takie stare. Tymczasem zdjęcia z przełomu XIX i XX wieku są powszechne na targach staroci i sama kupiłam ich mnóstwo. Czasami zastanawiam się, czyje były pierwotnie.
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się drugie zdjęcie, widać, że nie zostało zrobione u fotografa, a takie cudeńka się rzadko spotyka. Zazdroszczę! Ja widziałam tylko w internecie.
Co do datacji, to wydaje mi się, że fotografie są późniejsze, z okolic 1900 roku. Wątpię, żeby dało się trafić na aż tak stare zdjęcia na targu. Ludzie, tak jak i dziś nosili ubrania o wiele dłużej niż jeden sezon. Garderoba wielu polaków pamięta czasy PRL, więc wtedy też pewnie, noszono jedną rzecz 20 lat jak nie dłużej. Jeśli rzeczywiście są starsze to masz szczęście ;)
Oczywiście te fotografie mogły być wykonane ze dwa, trzy lata po uszyciu stroju, więc datowanie stroju a zdjęcia może nie być zbieżne ;) Ale te dwa, trzy lata to maksimum. Wydaje mi się, że wówczas noszenie ciuchów o dekadę starszych byłoby postrzegane jako a) niechlujność i b) ekstrawagancja/dziwactwo, a na to pozwalały sobie raczej starsze, bogate osoby, którym nie zależało na opinii innych. Widać to chociażby na zdjęciach ludzi niższych klas, np. robotników - są ubrani skromnie, ale nigdy aż tak ahistorycznie. Masz rację, ubrania noszono długo, ale specjalnie je przerabiano, żeby zgadzały się z modą albo były najwyżej kilka lat do tyłu. A jeśli już ktoś był w tak tragicznej sytuacji, że w 1900 roku musiał nosić tiurniurę, to na pewno przynajmniej próbowałby nadrobić modną fryzurą :D Dlatego trzymam się wersji, że po prostu jestem szczęściarą :P
UsuńTeż zastanawia mnie, skąd właściwie biorą się te zdjęcia. Skoro przetrwały już tyle pokoleń, mało prawdopodobne jest, że ktoś teraz postanowił się ich pozbyć... Ale z drugiej strony może ludzie nie znają wartości takich rzeczy :(
Wydaje mi się, że w dużej mierze są to takie zdjęcia "niczyje". Znajdywane są czasami całe albumy i wyprzedawane na sztuki. Na strychach, w kamienicach, gdzie właściciele mieszkania się często zmieniali, a starocia gdzieś tam leżały po kątach, w opuszczonych domach (w trakcie wojen, wiadomo, zostawiało się wiele pamiątek), które potem zmieniały właścicieli. Zresztą, one sobie krążą po Europie. Ktoś kupuje, ktoś sprzedaje...Tak przynajmniej opowiadał mi kiedyś pan, który zajmował się starociami ;)
Usuń