trochę "sztuki"... vittorio reggianini
Dzisiaj post przyjemny dla oka, bo poświęcony włoskiemu malarzowi - Vittorio Reggianiniemu. Na tego pana natknęłam się po raz pierwszy parę dni temu, poszukując regencyjnych inspiracji, i od razu chwycił mnie za serce. Stylem i tematyką obrazów przypomina trochę Lawrence'a Alma-Tademę, z tą różnicą, że większość jego dzieł dotyczy przełomu wieków XVIII i XIX, a więc czasów napoleońskich, regencyjnych - zależy, o jakim kraju i konkretnym przedziale czasowym mowa. Ciekawe jest, że sam autor urodził się w 1858 roku, zmarł zaś tuż przed drugą wojną światową; myślę, że śmiało można powiedzieć, że przyczyną takiej tematyki jego prac była po prostu nostalgia za minionymi już epokami - czuł się więc pewnie podobnie do nas! ;)
Wizualnie Reggianini sprawia wrażenie, jakby stawiał na miks rokokowych kolorów z akademicką precyzją i stylistyką. Nie mam pojęcia, jak w pierwszych dekadach dziewiętnastego wieku prezentowała się moda włoska, wydaje mi się jednak, że mocne róże, cukierkowe kolory i ogólna pastelowa tonacja niemal każdego obrazu pasowałaby raczej do kokietek z obrazów Fragonarda czy Bouchera, niż pań inspirujących się Józefiną Bonaparte.
I choć jego dzieła - warsztatowo bez zarzutu, zwłaszcza w oddawaniu materiałów i tkanin - czasem ocierają się o kicz, nie można odmówić im swoistego uroku. (Ten urok chyba nie zawsze jest dostrzegany, bo malarz nie ma nawet swojej strony na wikipedii :( )
Właśnie najbardziej intrygujące jest w nim to, że łączy banalną tematykę i stylistykę z nienagannym warsztatem i perfekcyjnymi pociągnięciami pędzla. W efekcie uzyskujemy świetnie wykonane obrazki, które dobrze wyglądałyby np. na ścianie w łazience :)
A jak wam podobają się jego obrazy? ;)
Wizualnie Reggianini sprawia wrażenie, jakby stawiał na miks rokokowych kolorów z akademicką precyzją i stylistyką. Nie mam pojęcia, jak w pierwszych dekadach dziewiętnastego wieku prezentowała się moda włoska, wydaje mi się jednak, że mocne róże, cukierkowe kolory i ogólna pastelowa tonacja niemal każdego obrazu pasowałaby raczej do kokietek z obrazów Fragonarda czy Bouchera, niż pań inspirujących się Józefiną Bonaparte.
I choć jego dzieła - warsztatowo bez zarzutu, zwłaszcza w oddawaniu materiałów i tkanin - czasem ocierają się o kicz, nie można odmówić im swoistego uroku. (Ten urok chyba nie zawsze jest dostrzegany, bo malarz nie ma nawet swojej strony na wikipedii :( )
Właśnie najbardziej intrygujące jest w nim to, że łączy banalną tematykę i stylistykę z nienagannym warsztatem i perfekcyjnymi pociągnięciami pędzla. W efekcie uzyskujemy świetnie wykonane obrazki, które dobrze wyglądałyby np. na ścianie w łazience :)
A jak wam podobają się jego obrazy? ;)
Że tak powiem, "z ust" mi ten post wyjęłaś, bo właśnie chciałam o nim pisać! :D A zauważyłaś, że na połowie jego obrazów pojawiają się te same postacie, często w identycznych sukniach? :)
OdpowiedzUsuńOjej :O Chyba raczej z klawiatury! :D A te postacie to ciekawe, nie zauważyłam! Wszystkie te suknie są do siebie podobne, więc trudno coś wyłapać z gąszczy połyskującej satyny (?).
UsuńTo poprzyglądaj się dobrze! Na niektórych postacie są nawet jakby wyjęte z jednego obrazu u włożone do innego. U Ciebie też to widać: na obrazie pierwszym i dwunastym :)
UsuńTen malarz w ogóle jest intrygujący, chociaż jego malarstwo to kicz w czystej postaci :)
Aa, chodzi ci też o takie same ustawienia? Tak, to akurat zauważyłam, rzeczywiście mnóstwo tego się powtarza ;) Co do kiczu, to najbardziej działa na nerwy chyba ten wszechobecny róż. Gdyby Reggianini postawił np. na biel - tak jak Alma-Tadema - i polubił się z plenerem zamiast z bogato zdobionymi, kolorowymi wnętrzami, to wtedy jego obrazy byłyby bardziej lekkostrawne :D
UsuńAle sama powiedz: to już by nie były te same obrazy! Mi najbardziej się podoba, jak malował dłonie. Palce jego modelek są takie zgrabne i urocze!
UsuńAle spójrz na przykład na suknie panien z 6 i 10 obrazu- identyczne! :)
No, faktycznie - nawet dokładnie te same ozdoby! Dłonie są rzeczywiście bardzo ładne, takie "miękkie". A ja lubię te malusie stópki, które są nieproporcjonalne do reszty zupełnie jak u lalek Barbie :D
UsuńO tak, stópki też mają urocze! :)
UsuńSwoją drogą ciekawe, czy Reggianini był popularny w swoich czasach?
Nie mam pojęcia, bo mało informacji o nim można znaleźć :/ Teraz się sprzedaje na różnych aukcjach, ale czy wtedy też - hmm...
UsuńZ drugiej strony można dojść do wniosku, że skoro namalował tyle obrazów, to znaczy, że był na nie duży popyt :)
UsuńTo fakt, ich ilość jest zatrważająca, są do siebie podobne i - co najważniejsze - wątpię, żeby każdy był osobistym manifestem malarza i niósł za sobą jakieś jego przemyślenia i poglądy :P
UsuńHm... myślisz, że to po prostu była czysta komercja? :D
UsuńChyba za mało jestem obeznana z tym malarzem, żeby znać kontekst jego malowideł :D Może lubił tę tematykę, a okazało się, że ludzie też za nią przepadają... Nie wiem! :p Ale zadziwia mnie, że nie próbował niczego innego. Oprócz kilku dzieł o podobnej tematyce, które umiejscowione są w trochę innej scenerii, jest zaskakująco monotematyczny :)
UsuńJakiś maniak regencji, powiedzmy to sobie wprost :D
UsuńJa jednak bardzo lubię tę jego monotematyczność, bo wśród jego obrazów można znaleźć dużo fajnych sukien do odwzorowania :D
O tak, kostiumowo jest bardzo inspirujący ;)
UsuńNie wiem, co jest bardziej kiczowatego w tych obrazach - lśniące tkaniny i przedmioty, czy sztuczne pozy modelek :D Te obrazy bardzo kojarzą mi się z okładkami harlequinów lub współczesnymi figurkami stylizowanymi na rokokowe...
OdpowiedzUsuńChoć z drugiej strony malarz dobrze ukazał materię sukni, te wszystkie fałdy materiału i to, jak ślizga się po nich światło. Podoba mi się ułożenie nóg modelki na obrazie z gołębiem :)
Nie no, nie bądźmy aż tak surowi :) W malarstwie, o ile nie jest portretowe, raczej trudno o naturalne pozy. Reggianini dla mnie balansuje na krawędzi kiczu, ale tym kiczem nie jest - gdyby miał szczęście działać w czasach rokokowych, na pewno byłby uznanym malarzem ;)
UsuńA mi się wydaje, że Porcelana ma jednak rację. Te obrazy to czysty kicz, ale to jest w nich właśnie najlepsze :D
UsuńJa wolę nie używać tego określenia, bo ma bardzo negatywne zabarwienie. Tutaj mamy do czynienia z czymś tak uroczo naiwnym, że aż nie sposób się nie uśmiechnąć :)
UsuńBardzo podoba mi się to określenie "uroczo naiwne"! :D
UsuńMoim zdaniem obraz jako dzieło na ścianę nie jest zbyt wyszukany. Do powieszenia, owszem, nadaje się, jednak wolę bardziej rozmyte pociągnięcia pędzlem. Aczkolwiek sztukę z modernizmu ani nowoczesnej wręcz nie toleruję! Jednak uwzględniając precyzję namalowanych strojów i wszystkie inne detale, począwszy od podłóg marmurowych, przez detale sztukaterii ściennej i skończywszy na kunszcie ukazanych sukien, są cudowne! Precyzja wykonania malarza jest dla mnie wręcz cenniejsza od bohomazów współczesnych pseudo artystów. A co do figurek rokokowych i klimatów z nim związanych zachodzi wielka dysproporcja pomiędzy estetyką tamtych czasów, a współczesnym poglądem na rokoko. Mam na myśli tandetne, tanie stroje karnawałowe i inne gadżety, które przywołują na myśl rokoko. Dla przypomnienia XIX wiek od zakończenia czasów regencji opierał się na modzie rokokowej, która jako pierwsza w historii pozwoliła kobiecie na lansowanie własnego wizerunki i przejęcie inicjatywy. Poprzednie epoki- jak np.barok- bazowały na kontrastach w kolorystyce i głównie ciemne barwy i ciężkie materiały. Rokoko dało więcej frywolności kobietom co nie oznacza, że dzi*ka mogła być damą:)
OdpowiedzUsuńDla mnie te obrazy to próba powrotu do akademizmu, którego głównym założeniem były piękno, perfekcyjny warsztat i obrazy mające cieszyć oko, a nie mózg. I zgadzam się co do rokoko. Nie wiedzieć czemu przez lata strasznie wypaczony został jego charakter. Może dlatego, że jest to epoka bardzo, bardzo charakterystyczna i działająca na wyobraźnię - i dotyczy to niemal każdej dziedziny - sztuki, architektury, mody ;)
UsuńWłaśnie tak:) Więc zgadzamy się ze sobą, chyba w stu procentach, w tej dziedzinie...a może i w wielu innych;) Biorąc pod uwagę pasje:)
Usuńja to się za bardzo nie znam, ale to co mi się podoba na obrazach to to, że są bardzo pogodne i wesołe :) i przepięknie wyglądają szczegóły sukien :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie strasznie mi się podoba te beztroska ;) Przypomina mi sceny z ekranizacji powieści Jane Austen :)
UsuńI te tkaniny, wzory, wykończenia!!! Wnętrza Mhmhm:)
Usuń