mój własny gorset edwardiański i inne śmiertelnie ważne sprawy
Dzisiaj długi post, bo chyba już pora podzielić się z wami czymś, nad czym pracuję od paru ostatnich dni.
Na początek kontekst - od czego się w ogóle zaczęło? Nie jest tajemnicą, że od jakiegoś czasu rozpisuję się o belle epoque, ale tym razem stoi za tym coś zupełnie innego - presja czasowa!
O tak, bowiem już 16 kwietnia - to jest dokładnie za tydzień - odbywa się w Krakowie dość dziwne wydarzenie, które zinterpretowałam - może błędnie - jako okazję do wyżycia się szyciowo i kostiumowo. (Gdyby ktoś zupełnym przypadkiem też się wybierał, niech da mi znać!).
Moim głównym celem od bodajże piątkowego wieczoru jest belle-epoque'owa suknia balowa, przy równoczesnym jak najmniejszym nakładzie środków finansowych ;) Jak tego dokonać? Oczywiście, przejść się po ukochanych second-handach, wyłowić wszystkie nadające się narzuty i firanki - i zapłacić za to kilkanaście złotych.
Punkt drugi - gorset. Fobmróweczka nie dawała mi z nim spokoju - w końcu złotą zasadą każdego rekonstruktora ubioru jest odpowiednia bielizna, a co dopiero gorset, który jako element stroju ma spore znaczenie i nadaje odpowiedni kształt i sylwetkę.
Uciekłam się tutaj jednak do pewnego oszustwa. Zupełnym przypadkiem trafiłam na używany, choć w dobrym stanie gorset overbust ze sztucznej skóry. Prawdopodobnie jestem szalona, ale stwierdziłam, że to wspaniała baza pod mój edwardiański gorset (teraz, kiedy gorset jest już niemal ukończony, mogę powiedzieć, że intuicja nie zawiodła - nawet usztywnienia tej "bazy" zostały poprowadzone tak, jakby była robiona specjalnie do mojego niecodziennego celu.)
Na początek kilka obrazków, żeby przypomnieć wam, jak prezentowały się gorsety z epoki:
Teraz troszkę zdjęć dokumentujących kolejne etapy mojej pracy:
I wreszcie, po wszyciu klinów też u góry, oraz paru niewinnych ozdobach i ulepszeniach, gorset można uznać za prawie ukończony.
Co mnie zaskoczyło, to fakt, że gorset rzeczywiście wypycha biodra do tyłu i narzuca pochyloną sylwetkę - w każdym razie, jeśli usiłuje się pozostać wyprostowanym. W zgarbionej pozycji biodra opadają do przodu.
Kolejna rzecz, której wcześniej nie wzięłam pod uwagę - jak u licha one siadały? :O Myślałam, że pozostawienie niezapinanego dołu to jakieś poważne faux pas, tymczasem po prostu nie da się inaczej, gdyż gorset jest zwyczajnie dłuższy niż tułów podczas siedzenia.
Niestety tył gorsetu wygląda dość smutno i rozpaczliwie woła o usztywnienia, których chwilowo nie posiadam. Chyba trochę jeszcze na nie poczeka, bo teraz mam zamiar skupić się na następnym etapie projektu...
To nie jest ostateczna wersja! Gorset nadal czeka na wykończenie dołu, małe hafty i poprawki. Aha, i pamiętacie, jak parę akapitów wcześniej pisałam, żebyście zapamiętali tę falbankę? Zobaczcie, do jakiego sprytnego uciekłam się oszustwa ;)
Na początek kontekst - od czego się w ogóle zaczęło? Nie jest tajemnicą, że od jakiegoś czasu rozpisuję się o belle epoque, ale tym razem stoi za tym coś zupełnie innego - presja czasowa!
O tak, bowiem już 16 kwietnia - to jest dokładnie za tydzień - odbywa się w Krakowie dość dziwne wydarzenie, które zinterpretowałam - może błędnie - jako okazję do wyżycia się szyciowo i kostiumowo. (Gdyby ktoś zupełnym przypadkiem też się wybierał, niech da mi znać!).
Moim głównym celem od bodajże piątkowego wieczoru jest belle-epoque'owa suknia balowa, przy równoczesnym jak najmniejszym nakładzie środków finansowych ;) Jak tego dokonać? Oczywiście, przejść się po ukochanych second-handach, wyłowić wszystkie nadające się narzuty i firanki - i zapłacić za to kilkanaście złotych.
Punkt drugi - gorset. Fobmróweczka nie dawała mi z nim spokoju - w końcu złotą zasadą każdego rekonstruktora ubioru jest odpowiednia bielizna, a co dopiero gorset, który jako element stroju ma spore znaczenie i nadaje odpowiedni kształt i sylwetkę.
Uciekłam się tutaj jednak do pewnego oszustwa. Zupełnym przypadkiem trafiłam na używany, choć w dobrym stanie gorset overbust ze sztucznej skóry. Prawdopodobnie jestem szalona, ale stwierdziłam, że to wspaniała baza pod mój edwardiański gorset (teraz, kiedy gorset jest już niemal ukończony, mogę powiedzieć, że intuicja nie zawiodła - nawet usztywnienia tej "bazy" zostały poprowadzone tak, jakby była robiona specjalnie do mojego niecodziennego celu.)
Na początek kilka obrazków, żeby przypomnieć wam, jak prezentowały się gorsety z epoki:
Teraz troszkę zdjęć dokumentujących kolejne etapy mojej pracy:
Gorset-baza. Kształt niezbyt podobny do tego, co oglądaliście powyżej. |
Pierwszy etap - orientacyjne zaznaczenie, gdzie ewentualnie chciałabym nanieść poprawki. |
A oto materiał, który wykorzystałam jako wierzchnią warstwę. Prawdopodobnie obrus bądź narzuta na pościel. Zwróćcie uwagę na ozdobne wykończenie - później się przyda! |
Detal |
Pierwsza połowa już obszyta... Zwróćcie uwagę na nierówne kawałki na dole - skutki właśnie tych prostokątów ;) |
Obie połowy obszyte, co więcej - od talii gorset rozcięłam i wszyłam kliny na biodra, żeby poszerzyć gorset u dołu. |
Nie mogłam się powstrzymać od przymiarki, chociaż gorset był w rozsypce... Tutaj wersja jeszcze z jednym klinem po każdej stronie, później doszły jeszcze te z tyłu. |
I wreszcie, po wszyciu klinów też u góry, oraz paru niewinnych ozdobach i ulepszeniach, gorset można uznać za prawie ukończony.
Co mnie zaskoczyło, to fakt, że gorset rzeczywiście wypycha biodra do tyłu i narzuca pochyloną sylwetkę - w każdym razie, jeśli usiłuje się pozostać wyprostowanym. W zgarbionej pozycji biodra opadają do przodu.
Kolejna rzecz, której wcześniej nie wzięłam pod uwagę - jak u licha one siadały? :O Myślałam, że pozostawienie niezapinanego dołu to jakieś poważne faux pas, tymczasem po prostu nie da się inaczej, gdyż gorset jest zwyczajnie dłuższy niż tułów podczas siedzenia.
Niestety tył gorsetu wygląda dość smutno i rozpaczliwie woła o usztywnienia, których chwilowo nie posiadam. Chyba trochę jeszcze na nie poczeka, bo teraz mam zamiar skupić się na następnym etapie projektu...
To nie jest ostateczna wersja! Gorset nadal czeka na wykończenie dołu, małe hafty i poprawki. Aha, i pamiętacie, jak parę akapitów wcześniej pisałam, żebyście zapamiętali tę falbankę? Zobaczcie, do jakiego sprytnego uciekłam się oszustwa ;)
Nie zwracajcie uwagi na rękę-widmo. |
Wesoła próba pokazania, jak to działa. Gorset jest z przodu mocno usztywniony i idealnie prosty - to nie jest naturalna postawa, dlatego biodra automatycznie wędrują do tyłu. |
Wahałam się, czy dodawać to zdjęcie, bo psuje efekt poprzednich. Postanowiłam jednak być szczera :( Zauważycie też pewnie, że gorset jest odrobinę za duży, bo da się go zawiązać "na maksa". |
Jestem pod wrażeniem , do szycia mam 2 lewe ręce;) tym bardziej podziwiam ile pasji i cierpliwości Pani wkłada w stroje.
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydawało, dopóki nie spróbowałam... Więc zachęcam do zmagań z igłą i nitką! ;)
UsuńGood job! Serio ;d Wybrnęłam po mistrzowsku z problemu ;D
OdpowiedzUsuńA co do siadania - z przodu fiszbiny nie zachodziły już na pachwiny - po bokach i owszem ,ale nie te na nogach ;) I druga sprawa, przyzwyczajaj się, bo chodzenie cały dzień w gorsecie to właśnie inne siadanie, inne jedzenie, inne schylanie się, inne korzystanie z toalety ... ;)
I wiem w czym problem - w wstawki wsadź grubiej materiału, w sensie więcej warstw, żeby wyrównać z grubym de facto materiałem skórzanego. Od razu przestanie się odznaczać. I mam nadzieję, ze wiesz, ze przyda ci się corset cover? ;D
Fobmroweczka
Oj, w gorsecie cały dzień chodzić nie zamierzam - a już na pewno nie w takim! Te wstawki - prawda, problem jest tylko taki, że skóra + dwie warstwy wierzchniego materiału = grubość nie do przejścia dla mojej maszyny :/ Złamałam już dwie igły, i przez cały czas szycia słychać było bardzo podejrzane odgłosy... Dlatego np. falbankę przykleiłam już klejem z pistoletu :D Co do corset cover - niestety wiem, ale najpierw chyba uszyję jako takie odzienie wierzchnie, bo na razie nie mam jeszcze do końca pomysłu jak to będzie wyglądać :P
UsuńTzn, na maszynie tego szyc nie radze, ew. podnosisz stopkę, i nie pedałem, a pokrętłem powolutku przeszywasz, przesuwając ręką materiał. Ja tak spodnie obszywam na zagięciach szwów ;p A że mam satarego łucznika, który musi mi parę lat posłużyć, a metoda sprawdzona przez mamę - polecam ;)
UsuńSpróbuję, chociaż jedna z igiel poszła własnie wtedy, kiedy pokrętłem próbowałam (delikatnie!) przebić sie przez te wszystkie warstwy materiału :/
UsuńA czy wpadłaś na pomysł zmiany igły na igłę do skóry?;p
UsuńRówniez jestem pod wrażeniem ;p Ja umiem tylko przyszyć guzik :D
OdpowiedzUsuńNa początek dobre i to :)
UsuńNigdy bym nie pomyślałą że z TAKIEGO!?!?! pierwotnego gorsetu może powstawać coś z zupełnie innej bajki...A falbanka jest świetnym wykończeniem-nadaje uroku! Będę obserwować dalsze ostateczne przemiany. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńP.S. Ja obecnie zauroczona jestem kreacjami z "Birdsong". Te długie spódnice, paski i ładne bluzki..+idealne subtelne fryzury...
Dziękuję :) O Birdsong nie słyszałam wcześniej, ale z tego co widzę gra tam Eddie Redmayne, więc to absolutny must-see ;)
UsuńJaka szkoda, że mam daleko do Krakowa. Ta impreza to świetne przedsięwzięcie. Cudownie, że coś takiego powstaje. :)
OdpowiedzUsuńGorset tez bardzo fajnie się zapowiada. Podziwiam Cię za cierpliwość i umiejętność wyczarowania czegoś z niczego. :)
Właśnie zdziwiłam się, że wreszcie coś takiego ma miejsce u mnie, zazwyczaj tylko z bólem serca czytam sprawozdania z takich wydarzeń, które zresztą często mają miejsce za granicą :/
UsuńJak pokazałaś ten gorset w poprzednim poście, to myślałam, że zrobiłaś go od podstaw! Oszukaństwo :D A tak serio, to świetnie wygląda, jestem bardzo ciekawa ostatecznego efektu :)
OdpowiedzUsuńHahaha, wiem, jestem mistrzynią intrygi :D Ale bez tej bazy chyba nie dałabym rady. Zwłaszcza, ze nie miałabym takiego zapiecia ani fiszbin, a tu już wszystko było :p
Usuń:D Ale nieźle mnie zaskoczyłaś wtedy, pomyślałam tylko "wow, jaka ona jest szybka i mega utalentowana. Cały gorset w tak krótkim czasie. Ma pewnie kilka lat praktyki za sobą" :D
UsuńAle takie przeróbki to dobra metoda :) Będę musiała się kiedyś przejść po second handach w poszukiwaniu materiałów na sukienkę. Może uda mi się kupić jakąś bluzkę z falbanką, którą potem przerobię na bertę ;>
Czuję się jak rasowy oszust :D kurczę, mogłam się nie demaskować... A te second handy to niby trochę oszustwo, bo wtedy strój nie jest przez nas szyty od zera, ale z drugiej strony nigdy nie będzie w stu procentach przez nas wykonany - przecież nie pleciemy same koronek ani nie wytapiamy guzików... No i wychodzi naprawdę o wiele taniej :) Więc jeśli tylko się da, to polecam wybrać się na zwiady :D
Usuńfalbanka jest genialna :D
OdpowiedzUsuńNa pewno bez niej gorset wyglądał o wiele gorzej :) Chciałam dodać też taką na dole, ale już mi jej nie starczyło :/
UsuńW sumie to ciężko mi napisać cokolwiek, ponieważ bardzo mi się podoba. Uwielbiam jak ktoś prowadzi bloga i pokazuje, że robi coś z niczego, przerabia itd.
OdpowiedzUsuńwww.sandicious.blogspot.com zapraszam.
Bardzo mi miło, dzięki :)
UsuńBorze Tucholski! Karo, jestes genialna!:D
OdpowiedzUsuńNiech zgadnę kto to... :D
UsuńCześć. Znalazłam wczoraj gorset, który zamierzam ubrać pod strój z belle epoque (bo niestety nie mam szans sama uszyć). Byłabym wdzięczna za radę, czy takie coś się jako tako nadaje, czy nie...
OdpowiedzUsuńhttp://olx.pl/oferta/gorset-niebiesko-srebrny-xs-s-CID87-ID81Unj.html
Wiesz co, w opisie nie ma za bardzo informacji o jakichkolwiek fiszbinach, i nie wyglada na to żeby to było jakoś usztywniane. Chyba lepiej zainwestować trochę więcej i kupić, nawet najtańszy, gorset z fiszbinami i buskiem. Możesz przejrzeć Allegro i Szafę.pl, tam czesto wystawiają jakieś używane (tylko najlepiej wpisuj hasła typu "gorset wiktoriański", "underbust", "overbust", bo inaczej wyszuka - zwłaszcza na szafie - same ropy i sukienki) :) A ten ze zdjecia wyglada mi bardziej na bluzkę, która ze względu na sznurowanie została nazwana gorsetem.
UsuńO! Dzięki wielkie. Właśnie podczas wyszukiwania miałam problem z nazwaniem tego typu gorsetu i chyba dlatego spędzam na allegro już którąś godzinę bez rezultatów. To teraz już wiem, co wpisać. :D Dziękuję!!
Usuń